29 listopada 2015

Historia cmentarza żydowskiego w Rybniku (cz. 2)

Historię starego cmentarza żydowskiego w Rybniku zaczęłam opisywać miesiąc temu. Kto ciekaw niech spojrzy  ➡  tu. Przerwałam ją w momencie wybuchu II wojny. Ulica 3 Maja, przy której był cmentarz została przemianowana na Adolf-Hitler-Strasse.

Wczesną wiosną, wg różnych relacji w marcu lub kwietniu, Niemcy zlikwidowali rybnicki cmentarz tworząc w tym miejscu park. W Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie znajduje się, spisana zaraz po wojnie, relacja rybnickiej Żydówki Joanny Gabowicz, z domu Zajdeman, która dała świadectwo temu co się wówczas stało. Moja wersja w jaki sposób Joanna, niemiecka Żydówka z Rybnika, przetrwała wojnę czeka jeszcze w tylnej szufladce.

Relacja Zajdeman-Gabowicz Joanna (14)

Inny rybniczanin, pan Jan Kołowrot wiele lat temu opisał to makabryczne wydarzenie w bardziej szczegółowy sposób dla Tygodnika „Nowiny”:

Prace przy likwidacji prowadzone były wczesną wiosną 1940 roku, na początku marca lub kwietnia. Zwożono kamienie, szare górskie piaskowce i układano w stosy przy murze cmentarnym od strony drogi do Chwałowic i Świerklan. We wnętrzu cmentarza były poprzewracane nagrobki i wykarczowane krzaki. Robiono to spychaczem lub pługiem do odśnieżania. Część grobów była już ekshumowana. Z innych otwartych grobów wydobywano trumny – ołowiano-cynkowe rozlutowywano, wykonane z miedzi i mosiądzu rozmontowywano. Z trumien wyciągano kościotrupy. Niektóre miały jeszcze resztki ubrania. Więźniowie uderzali w szkielety łopatami i rozłupywali czaszki, łamali szczęki, zdejmowali mosty z zębów. Szukali złotych bransoletek, sygnetów, pierścionków, kolczyków, złotych zębów. Pracowali w rękawiczkach. „Pilnował nas gestapowiec w czarnym mundurze. On stał obok dużego kubła z chlorowanym wapnem. Kubeł był przeznaczony na drogocenności znalezione przy trupach. (…) Więźniom nie wolno było ze sobą rozmawiać. Prace ekshumacyjne polegały na tym, że więźniowie wpierw grzebali przy nagrobkach cennych i wartościowych. Starych mogił początkowo nie ruszali. Widocznie mieli takie dyspozycje, żeby otwierać groby z najdroższymi płytami. Prowadzili roboty sukcesywnie. Zaczęli rozkopywać groby od ściany południowej cmentarza i następnie prowadzili posuwając się od grobu do grobu w stronę dworca kolejowego. Miejsca po otwartych grobach niwelowali. (….) Kości ładowano na ciężarówki, które przypuszczalnie jechały w stronę stadionu „Ruda”. Stadion był jeszcze nieukończony, w pobliżu były doły. Kości wrzucano do tych dołów i zasypywano ziemią. (….)*

Ale nie tylko stawki na Rudzie pochłonęły prochy naszych Żydów. Miałam możliwość kiedyś wysłuchać opowieści dwóch świadków, którzy jako młodzi ministranci, widzieli furmanki i ciężarówki przywożące ziemię ze szczątkami ludzkimi z cmentarza, które wrzucano do małych stawków w innym miejscu, czyli za starym kościołem w Rybniku.

Sądzę, że należy oddać głos właśnie jednemu z tych świadków, czyli panu Musiolikowi.

Dziś w tym miejscu rybniczanie parkują samochody kompletnie nie mając świadomości, że pod asfaltem parkingu przy ul. ks.Brudnioka leżą ludzkie szczątki.

Jeśli zaś chodzi o cmentarz, to nie wszystkie groby zostały ekshumowane. Całkiem starych grobów nie ruszono. Zabrano z nich jedynie macewy. No właśnie. Co z macewami? Praktyczny i pragmatyczny naród nie pozwalał sobie na niszczenie dobrego materiału budowlanego. Tak jak i w setkach innych miast, nagrobki z naszego cmentarza posłużyły za budulec, za płyty drogowe, chodnikowe, czy do utwardzania rowów. Na pewno te z dobrych kamieni przerobiono na inne nagrobki, bądź sprzedano. A większość z nich piękna była, co potwierdzają stare zdjęcia.

P1470736

Z różnych wywiadów, przepytywań i własnych odkryć wiem, że brukowano nimi m.in. okolice dworca kolejowego, ul. Świerklańskiej, Chopina. Podejrzewam, że i zwykli rybniczanie coś tam sobie uszczknęli, bo nikt nie zabraniał i nie ganił. Wiele osób mi opowiadało, że na 100% dzisiejsza ul. Wieniawskiego była wyłożona nagrobkami. Do tego wątku za chwilę wrócę. Rybnicki cmentarz żydowski był jedynym na Śląsku, którego w ten sposób potraktowano w czasie wojny. Zapewne ułatwiła to Niemcom przedwojenna decyzja władz o jego zamknięciu. Zgodnie z prawem niemieckim, to już nie był cmentarz.

Miejsce po cmentarzu przerobiono na park. O ironio, nazwano go im. Horsta Wessela – niemieckiego nazisty, SA-Sturmführera. Okrągłe wejście do parku od strony dworca kolejowego wyłożono górskimi piaskowcami, wybudowano murki, posadzono eleganckie i egzotyczne, jak na owe czasy, krzewy. Drugi etap wymazywania rybnickich Żydów z mapy miasta był zakończony. Pierwszym oczywiście było spalenie i wyburzenie synagogi jeszcze w październiku 1939 r.

04. cmentarz

cm.żyd.14.10 (1)

cmentarz żydowski 6.4.2011 (13)Ostatecznie klawisz „delete” wcisnęła władza powojenna. Za krótkiego ponownego burmistrzowania Władysława Webera (w latach 1945-1950) macewy z ul. Wieniawskiego zniknęły. Gdzie je wywieziono i co z nimi zrobiono niestety nie wiem. Sądzę, że w jakichś archiwach są dokumenty na to. Może to co ludzie mówili, że wywalono je do glinioka przy ul. Cegielnianej jest prawdą? A może pod czerwoną kostką na Wieniawskiego nadal tkwią w piachu i ziemi jakieś kawaląteczki? Dużo tych znaków zapytania.

Moje pierwsze zetknięcie z cmentarzem miało miejsce w 1970 r., czyli gdy miałam 8 lat. Chodziłam koło niego na religię do Misjonarzy oraz na lekcje angielskiego do Urszulanek. Czyli prawie od zawsze wiedziałam, że tam był cmentarz żydowski i zawsze miałam do tego miejsca bardzo emocjonalny stosunek. Choć dzieci na ogół się boją cmentarzy, to dla mnie było to miejsce, dzięki któremu mogłam sobie przedłużyć drogę przed strachem i stresem jakim jawiły mi się wówczas spotkania w klasztorze z siostrą Mechtyldą. Niech jej ziemia lekką będzie  😐 A o tym, że to cmentarz powiedziała mi Mama. Słowo Żyd w tamtym czasie było tak egzotyczne, że zapewne nie jarzyłam za bardzo o kogo chodziło, ale wiedziałam.

3.06.2014 (19)Za czasów komuny w parku wybudowano fontannę, która stoi do dziś, choć do fontanny już nie jest podobna. Lata mijały, coraz mniej ludzi pamiętało, o pierwotnym przeznaczeniu tego miejsca wspominało tylko jedno zdanie na tablicach, których nikt nie czytał. Zresztą tablice od zawsze miały za zadanie jedynie informować jak nazywa się skwer, jakie posadzono na nim rośliny, kiedy powstał i tu jedynie nieśmiało wspominano, iż założono go w 1940 na miejscu dawnego cmentarza. Choć zgodnie z religią żydowską to nadal cmentarz, bowiem wszystkich grobów nie przekopano i tam nadal leżą pochowani ludzie.

Aż nagle w 2002 r. pan Piotr Rakowski, rybnicki poeta i dziennikarz, zarazem osoba, która wówczas starała się przywrócić pamięć o naszych Żydach, pokazał światu kawałeczek macewy, którą mieszkańcy jednego z domów przy ul. Chopina znaleźli w 1970 r. przy okazji budowy swego domu. 62 lata od zniszczenia naszego cmentarza czytelnicy Gazety Rybnickiej zobaczyli fragment kamienia z hebrajskimi napisami. Już wtedy starałam się skontaktować z panem Rakowskim, ale niestety nie udało się. Niestety bardzo poważnie zachorował i nigdy nie dane mi było z nim porozmawiać. Jedyne co mi się udało, to przejąć od niego pałeczkę. Skrawek tamtej macewy, mimo prasowym zapowiedziom pana Rakowskiego, nie został oddany do muzeum i nie wiadomo co się z nim stało.

GR2002

Przez jakiś czas ponownie zapomniano o cmentarzu, aż do fantastycznych odkryć w 2009 r., które Rybnik zawdzięcza ludziom, którzy wiedzą jak patrzeć na rzeczy, które z pozoru nie są interesujące. Wiedzą jak dostrzec w zwykłej płycie chodnikowej macewę oraz wiedzą, że nie wolno się dać zbyć urzędnikom. Pisałam o tym przy okazji Pośmiertnej kariery Charlotty oraz wspominając Elzę Bławatka.

P1470745

Dzięki wielu niesamowitym ludziom i zbiegom okoliczności Rybnik odzyskał łącznie 9 nagrobków z cmentarza żydowskiego. Stoją w muzeum. Od lat głęboko wierzyłam, że muszą się kiedyś odnaleźć ślady po naszym cmentarzu i w końcu do tego doszło. Jestem przekonana, że jest ich więcej i tylko nadal czekają na odkrycie. Noooo, a cmentarz czeka na upamiętnienie porządnym obeliskiem.

10.04.2014 (1)

Do sprawy nowego cmentarza żydowskiego przy ul. Rudzkiej mam nadzieję wrócić jeszcze, bo jego historia jest jeszcze bardziej zapomniana.

*źródło: Cmentarze żydowskie w Polsce

Kategoria: Judaika, Rybnik | Możliwość komentowania Historia cmentarza żydowskiego w Rybniku (cz. 2) została wyłączona
24 listopada 2015

Rybniccy Żydzi w Zespole Szkół Technicznych

TG 24.11.2015 (9)Trzeci raz z niesamowitą radością opowiadałam uczniom Zespołu Szkół Technicznych w Rybniku, który dla mnie na zawsze pozostanie Technikum Górniczym, o rybnickich Żydach. W kolejnym Szkolnym Tygodniu Edukacji Regionalnej dyrekcja szkoły oraz jej nauczyciele (chwała im za to!) uznali, że warto młodzieży mówić o wszystkich rybniczanach, którzy kiedyś mieszkali w naszym mieście.

Takie wykłady zawsze uskrzydlają, szczególnie gdy prawie wszyscy słuchają. Nawet ci, którzy pierwszy raz słyszą pojęcie synagoga, czy macewa i dla których historia to jest takie bleeee.

Czytaj dalej

Kategoria: Edukacja, Judaika, Rybnik | Możliwość komentowania Rybniccy Żydzi w Zespole Szkół Technicznych została wyłączona
14 listopada 2015

Śmierć na Kirchplatzu

Moryc Zimbler akt zgonu (1)

Taka sobie opowieść.

Administracja policji w miejscu zawiadomiła pismem z 7-go stycznia 1911 r. , że szewc Moryc Zimbler w wieku 30 lat, mojżeszowego wyznania, zamieszkały w Będzinie w Rosji, urodzony w Będzinie, żonaty z Esterą (…) umarł w Rybniku na placu kościelnym dnia czwartego stycznia roku tysiąc dziewięćset jedenastego, po południu o godzinie dwunastej i trzy kwadranse.

Tyle. Beznamiętny akt zgonu, za którym kryje się historia nieznanego żydowskiego szewca, zmarłego na Kirchplazu w Rybniku. Gdzieś w Będzinie szlochała wdowa Estera, może jakieś małe dziatki, płakała po nim Idische Mame.

Co go przywiodło do pruskiego wówczas Rybnika? Jestem w 100% przekonana, że interesy. Jak zwykle stworzyłam sobie własną opowieść, która z prawdą może mieć niewiele wspólnego, ale fantazjowanie jest przyjemne i sprawia frajdę.

Żył sobie w Będzinie biedny Żyd Moryc. Wraz z żoną Esterą od ślubu borykał się z przeciwnościami losu, choć B-g niedostatek wynagradzał mu sporą gromadką córek. Niestety, to jeszcze bardziej pogłębiało ubóstwo szewca i choć córki radowały jego serducho, to powodowały, że z każdym rokiem chudł i przed 30-tką wyglądał już jak szkielet. Maleńki warsztacik, który przejął po śmierci ojca, nie dawał aż takiego dochodu, by wszystkich wyżywić, ogrzać i odziać. Słuchał opowieści swoich konkurentów o El Dorado, jakim jawił się kraj za Przemszą. Tam, w Wielkich Prusach i klientela bogata, i zapłata bez ociągania, i skóry na cholewki delikatniejsze i dobre rzemiosło cenione.

Czytaj dalej

Kategoria: Judaika, Rybnik | Możliwość komentowania Śmierć na Kirchplatzu została wyłączona