10 września 2017

Żydowskie wątki w cieniu Juliusza

Taki sobie wrześniowy wieczór. Piękny, bo słoneczny, bezdeszczowy, poruszający. Właśnie takim wieczorem rozpoczął się w Rybniku cykl pani Oli Klich pt. „Spotkania nie z tej ziemi”. I jakie to fajne, że na naszej ziemi, w dodatku w cieniu Juliusza, którego czerwone mury i wnętrza – miejmy nadzieję – za jakiś czas zaproszą do środka. Pierwszym gościem pani Oli był Wojciech Orliński i jego biografia Lema. Lema nigdy nie trawiłam, być może za głupia byłam w młodości na niego. Fantastyka to nie moje klimaty. Ale, ale… jest coś w Lemie co sprawiło, że musiałam na spotkanie pojechać. Lem był Żydem.

Gdy tak se siedziałam na leżaczku, słuchałam Orlińskiego opowiadającego o przeżyciach młodego Lema i innych lwowskich Żydów, to się zastanawiałam ilu z pozostałych siedzących na leżakach obejrzało „W ciemności”, ilu wie o pogromach w 1941 r., czy ktokolwiek z nich był w Bełżcu, czy wiedzą co zrobiła Einsatzgruppe C, czy też, że Josef Grzimek – nazistowski zbrodniarz – jeden z komendantów obozu we Lwowie – brał udział w prowokacji w Hochlinden, tj. dzisiejszych rybnickich Stodołach. Dziękuję pani Oli Klich za drążenie właśnie tego wątku. To było faktycznie „Spotkanie nie z tej ziemi”, gdyż o ziemi makabrycznej. Jak to napisał Ignacy Chiger, tata dziewczynki w zielonym sweterku: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Sam osiadł w niebie, a ludziom oddał ziemię. I na ziemi to się stało…” Choć może Chiger się mylił i było to na innej planecie, że se tak zlemizuję tą myśl. Katzetnik pisał o ➡ Planecie Auschwitz. Lem żył na Planecie Lemberg. Obydwaj na szczęście z tych złych planet wrócili.

Po spotkaniu, Stowarzyszenie „Kulturalny Domek” po raz trzeci przedstawiło historię rybnickiego tyglika z naszej Huty Silesia. Nie miałam możliwości obejrzenia tego wcześniej, więc zostałam, bo wiedziałam, że jest w niej wątek żydowski. Nie jestem fachowcem od pokazywania małym dzieciom tragedii II wojny. Nie mam najmniejszego pojęcia jak powinno się o tym mówić i jak przekazywać. I dlatego nie wymądrzam się, czy było to właściwe, czy nie.

Śląski tyglik podążając za swym marzeniem, czyli chcąc dostać się za dużą wodę, również trafia na złą planetę – do obozu. Tam spotyka Hazoka, czyli zajączka. Żyda zajączka z opaską z Gwiazdą Dawida, biernie czekającego na przerobienie na mydło. Taka metafora, czyli żyd jako zając w czasie wojny bardzo mi się spodobała. Szary, nie rzucający się w oczy, biedny, płochliwy, zmuszony do ukrywania się, żyjący w norach, o dużych uszach (jesuuuuuuuuuu, ale znowu powiało u mnie stereotypem), zwierzę, na które się poluje – dobra personifikacja (tak się to chyba mądrze nazywa).

Cień dawnego szpitala Juliusza, który rozwijał się również dzięki rybnickich Żydom, w którym umierali i byli grzebani naprzeciw niego, w końcu wszystko przykrył i pojechałam do domu zaopatrzona w książkę i z głową pełną myśli o złych planetach. Na szczęście nad moją hałdą wnet pucułowaty księżyc wzeszedł i psy się uśpiły, więc złe planety też poszły spać.

 

Kategoria: Judaika, Rybnik | Możliwość komentowania Żydowskie wątki w cieniu Juliusza została wyłączona
8 września 2017

Rybnicki rabin – dr David Braunschweiger

Gdy pisałam poniższy tekst na potrzeby publikacji Wyznania religijne w Rybniku i powiecie rybnickim w XIX i XXw.,  a było to dwa i pół roku temu, w najśmielszych myślach nie przypuszczałam, że może się kiedyś do mnie odezwać wnuk rabina Braunschweigera.

Co prawda przygotowując się do konferencji oraz tegoż artykułu o rybnickich rabinach, nawiązałam kontakt z jednym z wnuków rabina Nellhausa, ale on uznał mnie być może za oszustkę i nie chciał korespondować. Strzeliłam se wtedy babskiego focha i rabina Nellhausa opisałam dość oględnie i skrótowo, czyli nie postąpiłam jak rasowy naukowiec. No cóż, nie jestem nim i se mogę strzelać fochy, gdy mnie ktoś olewa. Szukając informacji o rabinach (nawet prosiłam o pomoc czytelników ➡  Szuflady) odnalazłam również bratanka ostatniego z rybnickich rabinów – Zygmunta Kohlberga, po jakimś czasie też odezwała się do mnie pra pra wnuczka  ➡  Daniela Fraenkla. Czyli wiedziałam, że w świecie żyją potomkowie i krewni naszych rabinów i w zasadzie nie powinno mnie jakoś szokować, ani zadziwiać, że odnajduje się ktoś kolejny. A jednak. Nadal mam tą naiwną, prawie dziecięcą radość, gdy dostaję wiadomość, z której wynika, że piszący jest związany z naszymi Żydami. Tyle lat a moje oczy zawsze lekuśko napełniają się łzami, gdy czytam taki email. Ale se melodramatyczne zdanie teraz napisałam – no Łepkowska ma na noc przy mnie  😉

Wracam do wnuka rabina Braunschweigera, bo ciekawa jest historia jak trafił do mnie. Otóż tym razem nie przez Szufladę, ani Wirtualny Sztetl. Trafił przez stronę Eli Manneberga, na której jest  moja ➡ prezentacja o rybnickich rabinach, którą to dla niego przetłumaczyłam na angielski, by mógł ją zawiesić u siebie. Przy okazji powiem, iż Eli Manneberg, wnuk Josefa, napisał historię rodziny w formie książkowej oraz skrótowo w formie wirtualnej  ➡  Saga Mannebergów.

Gdy dziś ponownie czytam sobie swoje notatki o rabinie Braunschweigerze oraz artykuł w muzealnej publikacji, to widzę, jak tępa byłam i nie zwróciłam uwagi na jeden istotny fakt, o którym napisał mi wnuk rabina. Otóż David był żonaty z Louise z rodu naszych Altmannów. Nie wiem, jak mogłam być tak zamroczona, by nie zwrócić uwagi na to, co miałam u siebie od lat. Jak się ma chaos w notatkach to potem nie wiadomo gdzie szukać. Info o tym, że Braunschweiger był mężem rybniczanki było w koszulce Altmannów no i popapane. A miałam to zapisane już tak dawno…

Nie podjęłam tego tropu pisząc o Dawidzie. Dupa ze mnie i tyle. Muszę to naprawić i zająć się w końcu Altmannami, bo mnie już sumienie gryzie, że nie mają dotychczas własnej szufladki.

Na razie fragment tekstu opisujący dr. Davida Braunschweigera, który ukazał się w Zeszytach Rybnickich Nr 22, wydanych przez nasze Muzeum w 2015 r. Tekst jest bez przypisów. Część informacji pochodzi z rozprawy doktorskiej M.Borkowskiego Gmina żydowska w Opolu w latach 1812-1944; Dzieje i ludzie oraz Biographische Handbuch der Rabbiner. 

Dr David Braunschweiger
Od 1879 do 1912 r. gmina żydowska w Rybniku nie miała własnego rabina. Tak jak w poprzednich okresach, gdy rabinat był nieobsadzony, władze gminy na okoliczność wyjątkowych uroczystości zapraszały rabinów z innych miast.  Miało to np. miejsce, gdy jesienią 1893 r. otwierano w Rybniku sierociniec żydowski dla dzieci z Górnego Śląska. W uroczystości wzięli wówczas udział rabini: Cohn z Katowic (Kattowitz), Blumenthal z Raciborza (Ratibor), Loewenthal z Tarnowskich Gór (Tarnowitz) oraz Goldschmidt z Królewskiej Huty (Königshütte). Ochronka została wówczas poświęcona przez katowickiego rabina dr. Jacoba Cohna. On też, jako rabin Związku Gmin, wszedł w skład specjalnego Kuratorium nadzorującego działalność sierocińca oraz uczestniczył w obchodach rocznicowych w następnych latach funkcjonowania tej instytucji. Na co dzień potrzeby religijne wiernych zaspokajali kantorzy.
Liczba rybnickich Żydów w tamtym okresie utrzymywała się mniej więcej na tym samym poziomie, choć ich odsetek w stosunku do liczby rybniczan ogółem spadał. Żydzi byli zasymilowani ze swoimi nieżydowskimi współobywatelami, uczestniczyli w życiu społecznym i gospodarczym miasta, a wielu z nich należało do elity miasta. Czuli się Niemcami wyznania mojżeszowego, którym państwo pruskie, a następnie niemieckie przyznało pełnię praw. Emancypacja doprowadziła do zaakceptowania zmian i reform w judaizmie, a co za tym idzie, liberalniejszego traktowania praktyk religijnych. Przełożyło się to tym samym na wybór następnego rabina.
Jeśli bowiem dwóch pierwszych rabinów Rybnika można uważać za konserwatywnych, to już trzeciego z nich, czyli Davida Braunschweigera, należy uznawać za liberała i zwolennika asymilacji. Urodził się 8 sierpnia 1875 r. w Würzburgu; jego ojcem był historyk dr Moses Braunschweiger. Gimnazjum ukończył w rodzinnym mieście, dalszą naukę kontynuował w Berlinie na uniwersytecie oraz uczelni rabinicznej, którą skończył w roku 1911, otrzymując dyplom rabina, choć wówczas przebywał już na stałe na Górnym Śląsku.

Tytuł doktora uzyskał na uniwersytecie w Bonn. W latach 1900–1912 był pomocnikiem rabina oraz nauczycielem religii w liceum, gimnazjum oraz szkole dla dziewcząt w Katowicach. Być może to katowicki rabin Cohn, odwiedzający co jakiś czas Rybnik, polecił Braunschweigera, bowiem w 1912 r. został on mianowany tutejszym rabinem, zapewne i nauczycielem religii, a w roku następnym był już członkiem zarządu rabinów górnośląskich. Jego rybnicki rabinat przypadał głównie na czasy I wojny światowej. Braunschweiger w czasach późniejszych, czyli po wyjeździe z Rybnika, był znany z licznych wystąpień oraz angażowania się w sprawy polityczne (choćby w trakcie plebiscytu w 1921 r., gdy aktywnie działał po stronie niemieckiej), można więc przyjąć, iż i tutaj był niezwykle aktywny oraz twórczy. Dzięki informacjom publikowanym w Rybniker Kreisblatt (rok 1914), czyli tygodniku wydawanym przez starostwo rybnickie, wiemy, iż finansowo wspierał Czerwony Krzyż oraz wojsko, ofiarowując żołnierzom książki. Należy podkreślić, że rybniccy Żydzi brali udział w wojnie, byli odznaczani za męstwo, ginęli na jej frontach. Prawdopodobnie więc Braunschweiger, będąc w Rybniku, koncentrował się na niesieniu otuchy rodzinom, które w jakikolwiek sposób ucierpiały w czasie Wielkiej Wojny. Jeszcze przed zakończeniem działań wojennych opuścił Rybnik i objął rabinat oraz posadę nauczyciela religii w Opolu w lipcu 1918 r. W Opolu mieszkał i pracował aż do swojej śmierci 2 maja 1928 r. W trakcie opolskiego rabinatu angażował się w Loży Wolności (Freiheit-Loge), w stowarzyszeniu żydowskich klubów literackich (jüdischen Literaturvereine), wygłaszał wiele odczytów, startował, z partii liberalno-konserwatywnej, w wyborach do Pruskiego Związku Krajowego Gmin Żydowskich (Preußischen Landesverbandes jüdischer Gemeinden).

 

Dr Braunschweiger był osobą bardzo poważaną i cenioną. W Biographische Handbuch der Rabbiner podano, iż został pochowany na cmentarzu w Strzelcach Opolskich (Gross Strehlitz). Jeśli jest to informacja prawdziwa, to grób rabina nie zachował się do naszych czasów, bowiem cmentarz ten został zniszczony w czasie II wojny światowej i ostatecznie zlikwidowany w latach sześćdziesiątych XX w.

Dziś wiem, że jego żona Louise geboren Altmann zdołała wyjechać z faszystowskich Niemiec. Przez Kubę dostała się do Anglii, gdzie mieszkała już ich córka. Bardzo ucieszyło mnie również potwierdzenie tego, co już dawno temu wysznupałam. Potomkowie siostry Louise – Hannach mieszkają w USA.

Kategoria: Judaika, Rybnik | Możliwość komentowania Rybnicki rabin – dr David Braunschweiger została wyłączona