14 lutego 2016

O miłościach rybnickiej Żydówki na Walentynki

Walentynki to święto nie z mojej bajki, ale przez to dzisiejsze bombardowanie miłością, doszłam do wniosku, że w końcu powinnam opisać historię uczucia niemieckiej Żydówki z Rybnika do Żyda z małego sztetla w pobliżu Grodna.

Jak zwykle wiele w tej historii będzie moich własnych przypuszczeń i fantazji, ale nie mam możliwości sprawdzenia, czy to co napiszę było prawdą. Będzie też sporo niezgodności w dokumentach, do których dotarłam, ale rozwiązywanie zagadek sprzed kilkudziesięciu lat nie jest tak proste jak w moim ulubionym serialu kryminalnym.

Seidemann reprezentantZaczynam 🙂

16 maja 1921 r., czyli kilkanaście dni po wybuchu III powstania na Górnym Śląsku, w niemieckiej rodzinie żydowskiej w Rybniku przyszła na świat Joanna Seidemann. Już kiedyś o niej wspominałam przy okazji omawiania historii cmentarza żydowskiego i sygnalizowałam, że do niej wrócę. Jej tatą był Fryc Seidemann, zamieszkały przy ul. Sobieskiego 34, mistrz siodlarski, przez długi czas reprezentant Gminy Żydowskiej. Fryc nie wyjechał z Rybnika po plebiscycie, jak większość niemieckich Żydów, a został w naszym mieście. Sama Joasia była po kądzieli spokrewniona z rodziną Kornblumów oraz Lewinów, czyli z ważnymi i cenionymi rodzinami.

Jak wyglądało życie Joasi i jej rodziców przed wojną mogę się domyślać. Po przejściu zawirowań powstańczych dziewczynka na pewno dorastała otaczana miłością rodziców.

Seidemann siodlarzglosowanie

Tak myślę, że tata był cenionym rzemieślnikiem i szanowanym członkiem społeczności żydowskiej, skoro wybierano go do jej władz. Nie należał jednak do krezusów w Rybniku. Wymiar podatku, który płacił na rzecz gminy należał do najniższych. Może więc wręcz przeciwnie, nie był zbyt dobry w swym fachu i dlatego bidował? A startowanie do władz wynikało z chęci bycia kimś, bo w sumie nie był nikim wyjątkowo znaczącym? Wyniki jednego z głosowań nie były dla niego zbyt łaskawe.

Sobieskiego 34

Jako siodlarz powinien był współpracować z Krakauerem, który handlował przed wojną końmi. Rodzina mieszkała w kamienicy, która należała do m.in. do Kornblumów. Nie znalazłam żadnych informacji, które wskazywałyby no to, że Joasia miała rodzeństwo.

(Na zdjęciu kamienica, w której mieszkała rodzina Seidemannów, po lewej dom Kaiserów).

Kurt Kaiser zdjęcieHans KaiserW sąsiedztwie mieszkała rodzina, o wiele majętniejszych, Kaiserów i tam na pewno Joasia często bywała, gdyż Kaiserowie mieli sporą gromadkę dzieci. Może właśnie jako nastolatka kochała się w rok starszym Janku Kaiserze, a może o pół roku młodszym Kurcie?

(fot. z lewej Kurt Kaiser, z prawej Janek Kaiser, źródło: Yad Vashem)

A może bracia z kamienicy obok rywalizowali między sobą o względy Joasi? Jakieś pierwsze dotknięcie ręki. Całus? Pełno pytań. Ani jednej odpowiedzi.

Czas sobie płynął nieubłaganie i doszedł do godziny „0”. Joanna miała ciut ponad 18 lat, gdy żołnierze Wehrmachtu 1 września przejechali ulicą Sobieskiego. Od grudnia 1939 r. na swej lewej ręce nosiła opaskę z Gwiazdą Dawida jak pozostali i z pewnością nie chodziła już na randki do rybnickich parków. Czy był jeszcze czas na miłość? Młodość ma swoje prawa, więc i Joasia spotykała się z którymś z braci gdzieś na zapleczach kamienic, w których mieszkali.

Niestety, dość szybko Niemcy zadecydowali, iż Rybnik musi być wolny od Izraelitów. Po wojnie w ten sposób Joanna opisała wywiezienie rybnickich Żydów do Trzebini.

Relacja Zajdeman-Gabowicz Joanna (19)

Relacja Zajdeman-Gabowicz Joanna (21)

Do tego miasta prawdopodobnie trafili też jej koledzy, czyli Janek i Kurt Kaiserowie wraz z siostrami i rodzicami. I to w Trzebini drogi Joasi i braci Kaiserów się rozeszły. Niestety, oni zginęli w Shoah, a Joasia z getta w Chrzanowie została wywieziona do obozu Parschnitz (obecnie Czechy) i przeżyła. Choć w powojennych dokumentach wykazała, iż przeżyła wojnę w ZSRR, to nie jest to jednak prawdą. Wróciła na Śląsk już po wojnie – w 1946 r. – prawdopodobnie z wybrankiem swego serca. Jej przyszły mąż na mur-beton nie był Żydem niemieckim. Pochodził z miasteczka Skidel pod Grodnem, które przeszło do historii z akcji dywersyjnej przeciwko Polakom zainicjowanej przez Żydów i Białorusinów 18 września 1939 r. Może wybranek Joanny Seidemann był komunistą? Nasuwają się kolejne pytania. Czy była to tzw. miłość z rozsądku? Może Joanna nadal w sercu miała jednego z Kaiserów, ale wojna i chęć przeżycia spowodowały, że dla niemieckiej Żydówki ten Ostjude, w dodatku komunista, był właściwą partią? W głębi duszy jestem jednak romantyczna i uważam, że to była miłość bez podtekstów. Ona pokochała komunistę a on Niemkę. Taka miłość w trudnych czasach jest chyba silniejsza i pomaga je przetrwać. Pobrali się w Dusznikach. I choć wojna dobiegła końca, to dla nich problemy się nie skończyły. Co prawda Joanna miała przed wojną obywatelstwo polskie i mogła wrócić do Polski, to na pewno jej niemieckie korzenie nie były dobrze widziane w tamtych czasach. Swoje panieńskie nazwisko spolszczyła i w papierach podawała się jako Joanna Zajdeman. Z dokumentów w ŻIH’u wynika, iż zamieszkała w Bytomiu i była z zawodu buchalterką, czyli księgową.

Seideman Joanna potem Zajdeman Gabowicz (1)

Joanna i jej mąż o nazwisku Gabowicz przez jakiś czas mieszkali w Polsce.  Wyjechali do Izraela w latach 50-tych.

Fryderyk GabowiczJeszcze w Polsce urodził się im syn Fryderyk Gabowicz. Syn Joanny, rybnickiej Żydówki i jej męża z białoruskiego sztetla został uznanym fotografem wielkich gwiazd popu. Warto dodać, że niemiecka Wikipedia podaje, iż był synem Niemki i Rosjanina. Fryderyk Gabowicz fotografował m.in. the Police, Aerosmith, Tinę Turner, Modern Talking, Billy Idola, Robbie Williamsa, Madonnę, Queen i wielu innych. Przez lata był głównym fotografem czasopisma Bravo i nadwornym portrecistą Sandry. Chyba po mamie czuł się Niemcem, gdyż już w wieku 17 lat wyjechał do Niemiec i tam zmarł w 2007 r. Joanna Seidemann, po mężu Gabowicz, utożsamiając się z zamordowanymi i czując się jedyną żyjącą cząstką wielu rybnickich rodzin żydowskich, złożyła na stronie Instytutu Yad Vashem dziesiątki „pages of testimony”, które są rodzajem świadectwa śmierci. Takie dokumenty złożyła również dla swej mamy i taty.  Zresztą podobne świadectwa składała dla członków rodziny męża, co na pewno świadczy o przywiązaniu i szacunku do rodziny Gabowiczów z bardzo komunistycznego miasteczka koło Grodna.

Mama Joanny Seidemann Gabowicz

Nie wiem kiedy zmarła i czy miała z mężem więcej dzieci. Czuję, że kochała Gabowicza – wschodniego Żyda, którego poznała w czasie wojny gdzieś z dala od rodzinnego Rybnika, w którym urodziła się jako asymilowana niemiecka Żydówka.  Żydówka, która na początku 1939 r. jeszcze marzyła, że zostanie panią Kaiserową i będzie z prowadzić sklep.

P.S. Jak zwykle ciut zmyśliłam, więc proszę nie traktować tego Walentynkowego wpisu w całości jako źródła historycznego  🙂

Tagi: , , , , , , , ,

Opublikowano 14 lutego 2016 przez Małgorzata Płoszaj in category "Judaika", "Rybnik