25 kwietnia 2014

Chwałowicka hałda

Drzewa, drzewa, drzewa… czyli po raz drugi podążam tropem Listów pROWincjonalych, ale bardziej na swoim placu, czyli podwórku chwałowickim. W moim Rybniku (o rudzkich lasach nie wspomnę, bo od nich jest inny niewiarygodny fachura) tu ktoś drzewo wytnie, tam uzna, że chore więc musi być usunięte, tam chce zasypać zwałem, jak to teraz planuje się na Meksyku. Jednym ciachnięciem, czy podpisem i nie ma zielonego parasola, który rósł przez kilka pokoleń. Trza usunąć bo za wielkie, trza upitolić bo liście lecą, a może bo korzenie ryją nie tam gdzie powinny, bo kablom przeszkadzają, bo jakaś „ruła” ważniejsza, albo droga, o której się fanzoli od 30 lat i przez następne jeszcze będzie jedynie fanzolić.

23.04 (41)

I w taki sposób, gdzie się nie spojrzy,  powiększają się betonowe, brukowane pola i mnożą się puste miejsca po wyciętych komórkach naturalnych płuc Śląska. Mieszkam pod hałdą, która okala moje ukochane Chwałowice prawie ze wszystkich stron. Nie narzekam już na nią, bo od wielu lat jest elementem krajobrazu, na który patrzę z okien.

mp_halda (6)

Mogę z ręką na sercu przyznać, że jestem do niej przyzwyczajona, a wręcz mam do niej sentyment.  Oswajanie z nią trwało jednak sporo czasu. Moja hałda jest w większości już zalesiona, choć nadal jest, jak się to mówi, czynna i dosypywana. Jej ukształtowanie się stale zmienia, powstają nowe zalewiska, takie różne zgórki i podgórki.

mp_halda (9)

Jeździ po niej pociąg z kamieniem i reszteczkami węgla, pracują na niej zbieracze (nawiasem mówiąc bardzo ciężko pracują i za to ich szanuję), śmigają po niej quady, ludzie uzależnieni od wysokiego poziomu adrenaliny urządzają na niej zawody motokrosowe, mieszkają na niej bażanty, zające, sarny, wiewiórki, lata nad nią jedna rodzina bociania, na zalewiskach pływają łabędzie i kaczki.

mp_halda (3)

mp_halda (4)

mp_halda (1)

Ta hałda nie miałaby tego zagmatwanego leśno-industrialnego uroku bez drzew nasadzonych celowo przez ludzi, czy też przypadkowo przez przyrodę.  Człowiek zniszczył, ale człowiek naprawia. Rosną na niej sosny, świerki i brzózki samosiejki, są robinie akacjowe i czeremchy, leszczyny i rokitniki, jeden lichuśki jałowiec, bycza forsycja, białe i fioletowe bzy, irgi, ponownie introdukują się ostrężnice, dęby, choć jeszcze nie tak stare jak rogalińskie, ale już słusznych rozmiarów –  totalny full wypas dendrologiczny.

mp_halda (2)

Co prawda na razie nie ma platana, ale to kwestia czasu 😀 . Rosną na niej grzyby, powoli widać i porosty, no i pewno żyje na niej rodzina kreta Marcusia, którego przeprowadziłyśmy z naszego ogródka, bo u nas jego egzystencja była zagrożone z powodu dzikich, choć domowych kotów, a raczej kotek.

Moja hałda już nie jest betonową pustynią, choć ktoś z daleka mógłby stereotypowo pomyśleć, iż takie śląskie miejsce, to na pewno jakiś syf i malaria. Nic bardziej mylnego.  Hałda moja, czy też nasza, jest bardziej zielona niż miasto, bo na niej się drzew nie wycina, a dosadza. Od czasu do czasu, gdy coś mi się na własnym ogrodzie wysieje, bądź wyrośnie nadplanowo, to wykopuję i walę pod hałdusię, tam wsadzam w tą twardą ziemię, która nie za łatwo przyjmuje do siebie rośliny, bo wyjątkowo kamienna i trudna w uprawie.  Taka śląska niby gleba. Oporna, twarda, mało wyrafinowana, jałowa, grudowata,  ale wierna i oddana, gdy się wie jak z nią postępować.

mp_halda (8)

Nie jestem jedyna, która tak robi. Moi sąsiedzi też nie wywalają zbędnych krzewów.  Nasz las przy chwałowickiej hałdzie jest coraz bardziej egzotyczny i kolorowy.

Może to taki zaczątek Parku Rodziny, który jest pomysłem Forum Obywateli Rybnika… Kto wie…

Może stanie się ona wzorem dla hałdy, którą przez lata będą sypać na Meksyku… Kto wie…

Może po wielu latach, z tych pitkowatych krzewów wyrośnie podhałdowe arboretum 😉  Kto wie…

mp_halda (10)

Nasza hałda od kilku lat jest miejscem majowych spotkań eksploratorów, czyli moich przyjaciół  z różnych zakątków mapy. Następne spotkanie wnet, więc czas wracać do sadzenia, czyli leczenia ran zadanych przez ludzi przyrodzie . Hałda musi być piękna na powitanie gości. Zresztą,  co jo godom, co jo godom  😉 . Toż ona jest zawsze piękna, nawet gdy kamienna. Spójrzcie zresztą sami.

mp_halda (12)

mp_halda (13)

mp_halda (7)

 

 

11 kwietnia 2014

Kupcy na targu

W „Listach pROWincjonalnych” wspomniano ostatnio o naszym targu i ten wpis uzmysłowił mi, jak ważny to był dla mnie przez lata punkt na mapie Rybnika. Choć już rzadziej odwiedzam to miejsce, ale nadal mam wielki sentyment do ludzi tam pracujących, do klimatu jaki tam panuje i tego specyficznego rozgardiaszu. Targu nie da się nie kochać.

IMG_4818

Ukochany pan Poldek od jajek – wielki podróżnik zwiedzający cały świat, moja zawsze uśmiechnięta Żaneta, której nie muszę podawać listy zakupów, bo to ona pamięta czego mi brakuje w lodówce, pani Eryka z Rudnika ze swoim boskim niemieckim „r”, u której od lat kupuję sadzonki, pani Małgosia, która wybiera dla mnie zawsze najlepsze „malinowe”  i chowa pod ladą słonecznik jesienią, „woźniczkowe” sprzedawczynie kiełbasiane ze standardowym pytaniem „do próżni?”, zawsze grzeczne mama i córa od nowalijek z własnego ogrodu  – to kupcy prawdziwi. Tacy, którzy ciężko pracują, by opłacić króla ZUSa, zapłacić za nowe, kompletnie z dupy wybudowane przez miasto stragany, by utrzymać swoich klientów odchodzących do korporacyjnych blaszaków.

Na przedwojennej mapie targ był w innym miejscu.

sygn. 1999 (263)

To obecne targowisko, funkcjonujące przy dawnym zamku, tworzy koloryt miasta i oby tak zostało. Oby nigdy nie przyszedł żaden kapitał, który uzna, iż można tu wybudować następny moloch galeryjny, gdzie będą siedziały smutne „otipsowane” młode dziewczyny za ladami ze szkła i aluminium. Oby zapełniły się puste, z racji czynszu, budki, a rybniczanie kupowali u naszych kupców stojących w deszczu, zimnie, upale czy na mrozie.

IMG_4817

IMG_4822

Wszystkie Obi i Praktikery „mają na noc” przy sadzonkach z podrybnickich szklarni.

IMG_4820

Rybnik zawsze stał kupcami. Mama z córą, których imion nie znam, są kontynuatorkami tej pięknej tradycji. Wystarczy spojrzeć na ich stragan. Znam te panie od lat i obserwuję ich przemiany w stylu sprzedawania, reklamowania się, dostosowywania się do potrzeb klientów.

To są dwie biznesmenki, które marketing mają w małym palcu, choć może nie znają znaczenia tego słowa. Trzymam kciuki, by dla nich, jak i dla wszystkich pozostałych drobnych przedsiębiorców z ulicy Hallera to był dobry rok!

IMG_4816

IMG_4824

Niech kryzys sobie lata po świecie, ale niech z naszego targu już sobie pójdzie precz! A sio!