31 maja 2023

Wszyscy jesteśmy ludźmi: i dobry żyd, i dobry chrześcijanin!

To była dość pogodna wiosna. Miasta w końcu swobodnie oddychało, ludzie znowu mogli wychodzić bez obaw na ulice, choć nadal opłakiwali tych, których zabrała szalejąca krótko przedtem epidemia tyfusu. 5 czerwca 1848 r. rabin Lazarus (Eliezer) Karfunkel obudził się bardzo wcześnie. Wreszcie nadszedł ten dzień, na który rybniccy Żydzi czekali od paru lat. On zresztą też. Przygotowując się do kazania, które miał po raz ostatni wygłosić w starej synagodze przypominał sobie ten moment, gdy wraz z braćmi chrześcijanami uczestniczył w podniosłym wydarzeniu, jakim było wmurowanie kamienia węgielnego pod nowe miejsce modlitw i spotkań dla tutejszych Żydów.

Niespełna 6 lat wcześniej, 29 dnia miesiąca Tiszri roku 5603, czyli 3 października 1842 r. według kalendarza gregoriańskiego, w obecności chrześcijańskich sąsiadów rozpoczęto budowę nowej synagogi. W uroczystości wmurowania kamienia węgielnego wzięli udział m.in.: baron von Durant – jako starosta, pastor Wolf, proboszcz senior Husko, burmistrz Utrecht oraz sędzia Buchwald. Fizycznie kamień wmurował mistrz murarski Żyd Plessner. Publicznie spisano wtedy i następnie odczytano zgromadzonym akt, który teraz miał się znaleźć w murach nowej synagogi. Niech Bóg Izraela błogosławi tej budowli, aby wszyscy, którzy będą praktykować w niej pobożność i słuchać w niej słowa Bożego, nauczyli się unikania zła a zarazem uczyli miłowania dobra. Aby w naszych czasach spełniło się to, co Bóg obiecał przez swego świętego proroka Jeremiasza. Rabin Karfunkel przypomniał sobie ważne słowa, które wtedy wygłosił lekarz powiatowy: Tak, my też jesteśmy braćmi i jedno niebo jest kopułą dla wszystkich. Powietrze daje wszystkim oddech, wszyscy jesteśmy ludźmi: i dobry żyd, i dobry chrześcijanin! Kto wie, czym jest Bóg, czym jest człowiek, nie będzie się spierał o religię.

Stara, drewniana synagoga, czy też raczej dom modlitw miejscowych Żydów stała przy Ratiborerstraße (mniej więcej na rogu ulic Raciborskiej i M. Curie Skłodowskiej) i jak podawał Rybniker Kreisblatt z 1842 r. stała na „bezbożnym” gruncie, czyli prawdopodobnie był to budynek jedynie wynajmowany przez tutejszą społeczność żydowską. Była w złym stanie technicznym i ponadto, z uwagi na wzrastającą liczbę wyznawców judaizmu, nie mieściła już wiernych. Na pewno stała jeszcze w 1848 r., gdyż w niej odprawiono nabożeństwo przed poświęceniem nowej synagogi. Dalsze losy tego budynku nie są znane. Być może została rozebrana, lub się spaliła w trakcie jakiegoś pożaru. Na mapce z 1810 r. pod numerem 22 został zaznaczony obiekt o nazwie Jüdische Schule. Ta nazwa funkcjonowała w języku niemieckim od średniowiecza i odnosiła się do synagogi. Nową synagogę wzniesiono na gruncie kupionym od Sobczika, tj. przy obecnej ul. Zamkowej. Stała tam do października 1939 r., kiedy to została spalona przez Niemców.

 

Karfunkel był gotowy do dzisiejszej podniosłej uroczystości, choć wiedział, że to nie będzie łatwy dla niego dzień. Od ponad ośmiu lat mieszkał w Rybniku, był tu rabinem i widział te zmiany, które zachodzą w myśleniu tutejszych współwyznawców. Nie był zwolennikiem reform, które zaczynali coraz częściej akceptować niektórzy niemieccy przewodnicy duchowi i mieszkający na Śląsku Żydzi. Już parę lat wcześniej, wraz z kilkoma innymi rabinami górnośląskimi, podpisał się pod protestem w sprawie mianowania rabinem we Wrocławiu wielkiego reformatora i liberała Abrahama Geigera. Karfunkel wiedział, że przedstawiciele miejscowych Żydów zaprosili na ten ważny dzień młodego rabina z Opola – Salomona Cohna i to go wyjątkowo stresowało. Słyszał, że ten o prawie 20 lat od niego młodszy człowiek jest wielkim propagatorem zmian w judaizmie, które nieuchronnie nadciągały, a do których on sam nadal nie był przekonany.

W starej synagodze miał wygłosić kazanie, a potem przejść wraz z orszakiem gości do nowego budynku, którego oddanie było przez różne zawirowania, czyli głównie epidemię i brak finansów, parę razy przekładane. Zaczął mówić spokojnym głosem. Patrzał na tych, których tu zawsze spotykał, na tych, którym udzielał ślubów i z przerażeniem zauważył, że jego słowa nie wywierają na nich wrażenia. Jego ostrzeżenia, by nie płynąć zgodnie z nowymi nurtami do nich nie docierały. Widział w ich oczach, że jego kazanie nie porywało. Do starej synagogi wchodziło świeże czerwcowe powietrze, które jego, konserwatywnego rabina, wręcz ogłuszało. Szło nowe, ale on tego nie chciał zaakceptować. Gdy wraz z dużym orszakiem gości i współwyznawców dotarł do Schloßstraße (Zamkowa) zdał sobie sprawę, że jego czas tu się kończy. 

Kazanie rabina Salomona Cohna w nowej, bogato ustrojonej synagodze porwało słuchających. Ponad godzinę mówił o znaczeniu wybudowania nowej świątyni jako przypomnienie tej zniszczonej – jerozolimskiej. Podkreślał jak ważne jest wymazywanie granic pomiędzy religiami, w pewnych momentach krytykował tych, którzy boją się zmian, co Karfunkel odebrał bardzo osobiście i udowadniał znaczenie żydowskiego Oświecenia. Wszyscy byli bardzo poruszeni, a chrześcijanie wręcz prosili o opublikowanie przedmowy.
5 czerwca 1848 r. pierwszy rybnicki rabin Lazarus Karfunkel, syn wybitnego rabina Arona Karfunkla, nie mógł święcić swego triumfu z okazji poświęcenia nowej synagogi. Czuł się upokorzony przez młokosa z Opola przed tutejszymi Żydami, przed duchowieństwem katolickim i ewangelickim, przed przedstawicielami magistratu, Rady Miasta oraz starostwa, przed miejscowymi elitami i innymi gośćmi zaproszonymi z okolicznych miast . Z żoną Ernestyną nigdy potem o tym nie rozmawiał, ale ona czuła, że ta porażka dla męża jest bardzo dotkliwa. Gdy wychodząca w Lipsku gazeta Allgemeine Zeitung des Judenthums opublikowała relację prywatnego korespondenta, który opisał co działo się w Rybniku w tym ważnym dla tutejszych Żydów dniu, Karfunkel postanowił, że muszą się wyprowadzić z tego miasta. Choć kto wie, może to społeczność żydowska uznała, że nie powinien dalej pełnić tu posługi.

Pierwszą informacją świadczącą o wizytach Karfunkla, wtedy jeszcze nie będącego rabinem, w Rybniku to jego uczestnictwo w ślubie Wolffa Eisnera z Jette w 1822 r. Posiadał stosowną wiedzę na temat wymogów halachicznych związanych z zawieraniem małżeństwa i dlatego mógł „nadzorować” śluby, przy których nie jest konieczna obecność rabina. W preliminarzach gminy wykazywano pensję, którą mu wypłacano.
Ostatnim zaś śladem po pobycie rabina w Rybniku jest dokument poświadczający narodziny jego najmłodszej córki Friederike. Było to w maju 1850 r. Krótko potem Karfunkel, wraz z żoną, wyprowadził się do Tarnowskich Gór, gdzie mieszkała inna z córek Dorel Orgler, której w 1844 r. udzielił w naszym mieście ślubu. Warto dodać, że państwo Karfunklowie należeli do wyjątkowo płodnych, gdyż łącznie w Rybniku i przedtem w Żorach, w których mieszkali przed przyjazdem do nas, urodziło się łącznie 17 dzieci. Muszę jeszcze wspomnieć, iż dwukrotnie jego zięciem był, urodzony w Rybniku w 1837 r., wybitny rabin niemiecki Moritz Rahmer. Rahmer najpierw został mężem jego córki Pauliny, a po jej śmierci ożenił się z jej owdowiałą siostrą Freidal-Friederike – ostatnią z rybnickich dzieci Lazarusa. 

Trzy lata po wyjeździe z Rybnika pierwszy nasz rabin zmarł, co skrupulatnie odnotowano w księdze zgonów tarnogórskich Żydów. Jego grób z przepiękną, bardzo tradycyjną macewą znajduje się na cmentarzu żydowskim w Tarnowskich Górach*. Żona Ernestine przeżyła męża o wiele lat i zmarła we Wrocławiu.

Ten konserwatywny i przeciwny nowym nurtom w judaizmie rabin był przez lata kompletnie zapomniany, choćby z tego względu, że rybnicki kronikarz Artur Trunkhardt jako pierwszego rabina wymienił w „Dziejach miasta Rybnika” dr. Daniela Fraenkla (ten rabinat objął w 1855 r.), co oczywiście było błędne. Oryginalne preliminarze oraz zestawienia przychodów i rozchodów rybnickiej gminy z czasów pobytu Karfunkla w naszym mieście znajdują się w YIVO Institute for Jewisch Research i można je przeglądać on-line. Jedną z częstych pozycji były kwoty wypłacane z budżetu gminy właśnie temu rabinowi. Bardziej liberalne podejście do zasad wiary, czemu tak mocno był przeciwny Karfunkel wnet zostały przyjęte przez wielu członków większości gmin górnośląskich, ale tego już Lazarus nie dożył.

* Grób oraz macewa Karfunkla znajdują się z tyłu cmentarza żydowskiego, po lewej stronie od głównej alejki. Identyfikacji na podstawie inskrypcji hebrajskich dokonał Sławomir Pastuszka.

Kategoria: Judaika | Możliwość komentowania Wszyscy jesteśmy ludźmi: i dobry żyd, i dobry chrześcijanin! została wyłączona
29 marca 2023

O rybnickiej synagodze na Pesach i Wielkanoc

Rankiem 21 marca 1930 r., rabin Zygmunt Kohlberg wyszedł ze swojego mieszkania. Była sobota. Od końca lutego zdążył już trochę poznać to miasto. Daleko mu było do Wiednia, w którym niedawno skończył studia rabinackie, ale nie narzekał. To dzięki protekcji starszego brata Teodora, też rabina, dostał tę posadę w Rybniku i wiedział, że musi się wykazać oraz udowodnić mieszkającym tu Żydom, że nadaje się zarówno na rabina, jak i nauczyciela ich dzieci. Mieszkanie, które przejął było skromne, zresztą tutejsza synagoga też nie należała do wyjątkowo spektakularnych budowli. No i była tylko jedna. W małym Kałuszu, z którego pochodził było ich kilka.

 

Wciągnął rześkie wiosenne powietrze i ruszył w stronę ulicy Zamkowej. Nie miał daleko do tego miejsca, w którym od prawie miesiąca odprawiał modły i czytał Torę. Poranne nabożeństwo szabatowe, które miał dzisiaj odprawić trochę go stresowało. Jeszcze nie poznał wszystkich członków tutejszej gminy, a wiedział, że to od nich zależy jak długo tu zostanie. Minął magistrat i wszedł do synagogi. Kantor Hahn już był w środku. Krótko porozmawiali o smutnej informacji, która dotarła także do Rybnika. 19 marca 1930 r. zmarł brytyjski polityk Arthur Balfour, który jeszcze w 1917 r., jako minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii ogłosił tzw. deklarację Balfoura w sprawie utworzenia w Palestynie żydowskiej siedziby narodowej. Kohlberg był syjonistą i bardzo dobrze zdawał sobie sprawę z wagi i znaczenia tej deklaracji.

Na razie rabin rozejrzał się dookoła i podświadomie zanotował w myślach, że tłumów nie ma, choć o godzinach modłów regularnie informowała lokalna gazeta Katholische Volkszeitung. Jeszcze ich przyciągnie, pomyślał. Donośnym głosem rozpoczął modlitwę Szacharit.

Budowa nowej rybnickiej synagogi przy Schloßstraße została ukończona w 1848 r. Utrzymana była w stylu klasycystycznym, na planie prostokąta i oczywiście była orientowana. Fronton zdobiła Gwiazda Dawida. Z przodu był murowany podest, ze schodami po bokach i kutymi balustradami. We wnętrzu był wydzielony babiniec. Aron ha-kodesz ponoć był bogato dekorowany, a polichromia sklepienia, miała imitować granatowe niebo ze złotymi gwiazdkami. Niestety, nie przetrwały żadne zdjęcia pokazujące jej wnętrze. Do końca XIX wieku posługę w synagodze pełniło tylko dwóch rabinów – Lazarus Karfunkel oraz Daniel Fraenkel. Modliły się w niej całe pokolenia Pragerów, Haasów, Priesterów, Guttmannów, Schindlerów, Brauerów, Böhmów, Aronadów, Mannebergów, Königsbergerów, Rahmerów, Picków, Schäfferów, Müllerów i wielu innych. Tu zawierały śluby rybniczanki, których mężowie pochodzili z innych części Prus, a później Niemiec. Tu mieli bar micwy młodzi chłopcy wkraczający w dorosły świat. Za synagogą dymiły kominy browaru Müllera, przed nią przejeżdżały dorożki zmierzające na rynek, handlarze i handlarki przechodzili obok w drodze na cotygodniowe targi.

W 1930 r. żydowska Pascha, czyli trwające 7 dni święto Pesach, oraz chrześcijańska Wielkanoc prawie się zbiegały w czasie. Pesach zaczynało się 12. i trwało do 20 kwietnia, czyli do Wielkiej Niedzieli. Wszyscy rybniczanie szykowali się do tych ważnych dni. Prowadząca Dom Czekolady na rogu Rynku i ul. Rynkowej, Żydówka Maria Konigsfeld, jak co roku o tej porze, od paru tygodni reklamowała swoje czekoladowe baranki i jajka wielkanocne „z marcypanu i cukru”. Jej główną klientelę stanowili katolicy, więc to był dla niej pracowity okres.

Macę, spożywaną w czasie święta przez żydów, oferował piekarz Guttmann. Rabin Kohlberg zastanawiał się, czy w tym mieście też ludzie wierzą w te kompletne bzdury, że maca zawiera krew chrześcijańskich noworodków. Musi o to spytać przy okazji spotkania zarządu gminy. W swoim skromnym mieszkaniu, w niewielkiej kamienicy na tyłach rybnickiego magistratu, układał sobie przemówienie na ostatni dzień Pesach. Z kolei urzędnicy Starostwa, jeszcze przed Wielkanocą, naprędce powiadamiali Wydział Administracyjny Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego, że rabin już mieszka w Rybniku, ale na temat jego „kwalifikacji moralnych” niewiele wiadomo, gdyż przebywa w mieście zbyt krótko.

Po kilku dniach, Zygmunt Kohlberg z satysfakcją przeczytał o swoim wystąpieniu w niemieckojęzycznej prasie żydowskiej wychodzącej w Bielsku. W krótkiej notatce dziennikarz dodawał, że należy mieć nadzieję na lepsze życie religijne, kulturalne oraz narodowe pod kierunkiem nowego rabina w rybnickiej gminie. Dr Kohlberg lekko się do siebie uśmiechnął. Widać, że ktoś stąd musiał do prasy napisać o tym jak minęło Pesach w Rybniku pod kierunkiem nowego rabina. O wymianie korespondencji pomiędzy urzędnikami z miasta a ich władzą zwierzchnią w Katowicach nie wiedział. 

Powoli się aklimatyzował w mieście. Co prawda doszły do niego plotki, że ceniony przez wszystkich kantor Hahn zamierza wyjechać, ale może to i dobrze. Gmina zatrudni nowego i nie będzie się musiał on – rabin, dostosowywać się do nawyków kantora, który tu czuł się trochę panem na włościach. Musi też pomyśleć co z nabożeństwami zimą. Ponoć przy dużych mrozach w synagodze jest bardzo zimno i miejscowi Żydzi niezbyt chętnie do niej chodzą. Już zdążył zauważyć, że osiadli tu od pokoleń niemieccy Żydzi czują się o wiele ważniejsi od tych, którzy przyjechali do miasta po 1922 roku. Kilka razy dano mu do zrozumienia, że wszyscy nadal pamiętają i wyjątkowo ciepło wspominają rabina Braunschweigera, który gdy wyjechał z Rybnika pracował w Opolu. Nie lubił takich porównań. Zresztą tak samo lekko denerwowały go różne artykuliki w prasie, gdzie zawsze przypominano, iż jest młodszym bratem chorzowskiego rabina. Kochał swego starszego brata i bardzo go cenił, ale wolałby nie być w jego cieniu.

Od 1879 do 1912 r. gmina żydowska w Rybniku nie miała własnego rabina. W latach 1912-1918 rabinat oraz posadę nauczyciela religii pełnił dr David Braunschweiger, który tu ożenił się z rybniczanką Luise Altmann. Po nim nabożeństwa w synagodze odprawiał dr Artur Rosenthal, a następnie dr David Nellhaus. Obydwaj przebywali w mieście stosunkowo krótko. Ten drugi opuścił miasto w październiku 1921 roku. Trunkhardt w swoich „Dziejach Miasta Rybnika” jako następnego rabina wymienia Salo Levina, który na pewno przebywał w Rybniku w momencie pisania kroniki. W rzeczywistości był on jedynie kaznodzieją (Prediger), co wynika z Kwestionariusza gminy wyznaniowej Rybnik, dotyczącego prawdopodobnie roku 1923. W dokumencie czytamy, iż w rybnickiej gminie pełnił również funkcję kantora, nauczyciela oraz rzezaka. Od 1924 roku do momentu zatrudniania dr Zygmunta Kohlberga (początek 1930 r.) w Rybniku nie było rabina, a jedynie kantor.

Jesienią 1930 roku wyjechał kantor Hahn. Wielu bardzo żałowało, że jego przepiękny głos już nigdy nie zabrzmi w synagodze. Ciągle wspominano nabożeństwo, które odprawił 11 listopada 1929 r. z okazji odzyskania niepodległości przez Polskę.
Kolejnym kantorem, a zrazem sąsiadem rabina w kamieniczce przy ul. Grażyńskiego został Jakub Kalmus. Wraz z Kohlbergiem doprowadził m.in. do tego, że w Rybniku otwarto sklep z koszerną żywnością oraz żydowską bibliotekę. W 1932 r. rabin czuł się w mieście już bardzo zadomowiony. Nie dość, że przyjechał tu jego trzeci brat – Leopold z rodziną, to wreszcie mógł przed kimś się wygadać wieczorami. W końcu mógł z kimś przedyskutować to co zamierzał powiedzieć współwyznawcom w synagodze, czy dzieciom na lekcjach religii. Tym kimś była żona Irena. Była wyśmienitym doradcą, gdyż skończyła studia filozoficzne i zawsze potrafiła znaleźć właściwe rozwiązanie, gdy natrafiał na problem, z pozoru, nie do rozwikłania. Jak choćby ten z zamknięciem pierwszego cmentarza żydowskiego. Irena mu podpowiadała jak ma rozmawiać z członkami wspólnoty, by ich przekonać do pomysłów ambitnego rabina.

Siadała na babińcu w synagodze i z zachwytem słuchała charyzmatycznego głosu męża. Gdy zbliżało się święto Pesach w 1933 r. była w zaawansowanej ciąży i radowała się ze zbliżających się narodzin ich pierwszego dziecka. Niestety, w maju urodziła chłopca, który po jednym dniu zmarł. Nie pomogła szybka pomoc brata lekarza. Leopold był przy porodzie w Rybniku i widząc stan zdrowia chłopczyka przewiózł go do szpitala dziecięcego w Katowicach. Mały Salomon zmarł w piątek po południu. Rabin Zygmunt Kohlberg nie był w stanie odprawić nabożeństwa szabatowego w synagodze w tym dniu. Dwa lata później państwo Kohlbergowie doczekali przyjścia na świat córeczki, którą nazwali Rózia Noemi. Prawdopodobnie do lata 1939 r. mieszkali w Rybniku.

Gdy w październiku 1939 r, płonęła rybnicka synagoga niektórzy rybniczanie się cieszyli, niektórzy przechodzili obojętnie, ale byli i tacy, którzy ze wstydem spuszczali wzrok i ze strachem myśleli, co się teraz stanie z żydowskimi sąsiadami. Być może stała tam nieznana osoba, która albo jeszcze przed zniszczeniem synagogi, albo w trakcie jej dewastacji zabrała i ukryła kilka niezwykle cennych przedmiotów z tego miejsca. Czy był to jakiś członek społeczności żydowskiej, czy chrześcijanin dziś nie ustalimy. Z całego wyposażenia tego miejsca spotkań miejscowych Żydów, miejsca studiowania Tory i Talmudu, czy też bożnicy jak nazwali ją Polacy, zachowały się srebrne świeczniki, których fundatorką była Louise Haase, srebrny jad (wskazówka do Tory) oraz tarcza na Torę z napisem donacyjnym w języku niemieckim: „Dar Gustawa i Jenny Henschel”. Świeczniki znajdują się obecnie na wystawie stałej w Domu Pamięci Żydów Górnośląskich w Gliwicach, a pozostałe dwa przedmioty w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie.

Gdy w okolicach Wielkanocy 1940 r., Niemcy w miejscu po synagodze planowali paradny skwer z fontanną, ostatni rybnicki rabin dr Zygmunt Kohlberg był w jakimś nieustalonym mieście lub wsi na terenie okupowanej Polski. Zygmunt, jego żona Irena oraz ich córeczka zostali zamordowani. Obecnie, na skwerze u zbiegu ulicy Zamkowej i Chrobrego stoi obelisk informujący, że do jesieni 1939 r. stała tam rybnicka synagoga. Burmistrz Weber go pilnuje…

 

Tekst w wersji papierowej ukazał się w kwietniowym wydaniu Gazety Rybnickiej. 

Gdyby ktoś chciał wspomóc moją pracę to zawsze może to zrobić stawiając mi wirtualną kawę 🙂 ➡ Kawa dla Małgosi

Kategoria: Judaika | Możliwość komentowania O rybnickiej synagodze na Pesach i Wielkanoc została wyłączona
8 września 2017

Rybnicki rabin – dr David Braunschweiger

Gdy pisałam poniższy tekst na potrzeby publikacji Wyznania religijne w Rybniku i powiecie rybnickim w XIX i XXw.,  a było to dwa i pół roku temu, w najśmielszych myślach nie przypuszczałam, że może się kiedyś do mnie odezwać wnuk rabina Braunschweigera.

Co prawda przygotowując się do konferencji oraz tegoż artykułu o rybnickich rabinach, nawiązałam kontakt z jednym z wnuków rabina Nellhausa, ale on uznał mnie być może za oszustkę i nie chciał korespondować. Strzeliłam se wtedy babskiego focha i rabina Nellhausa opisałam dość oględnie i skrótowo, czyli nie postąpiłam jak rasowy naukowiec. No cóż, nie jestem nim i se mogę strzelać fochy, gdy mnie ktoś olewa. Szukając informacji o rabinach (nawet prosiłam o pomoc czytelników ➡  Szuflady) odnalazłam również bratanka ostatniego z rybnickich rabinów – Zygmunta Kohlberga, po jakimś czasie też odezwała się do mnie pra pra wnuczka  ➡  Daniela Fraenkla. Czyli wiedziałam, że w świecie żyją potomkowie i krewni naszych rabinów i w zasadzie nie powinno mnie jakoś szokować, ani zadziwiać, że odnajduje się ktoś kolejny. A jednak. Nadal mam tą naiwną, prawie dziecięcą radość, gdy dostaję wiadomość, z której wynika, że piszący jest związany z naszymi Żydami. Tyle lat a moje oczy zawsze lekuśko napełniają się łzami, gdy czytam taki email. Ale se melodramatyczne zdanie teraz napisałam – no Łepkowska ma na noc przy mnie  😉

Wracam do wnuka rabina Braunschweigera, bo ciekawa jest historia jak trafił do mnie. Otóż tym razem nie przez Szufladę, ani Wirtualny Sztetl. Trafił przez stronę Eli Manneberga, na której jest  moja ➡ prezentacja o rybnickich rabinach, którą to dla niego przetłumaczyłam na angielski, by mógł ją zawiesić u siebie. Przy okazji powiem, iż Eli Manneberg, wnuk Josefa, napisał historię rodziny w formie książkowej oraz skrótowo w formie wirtualnej  ➡  Saga Mannebergów.

Gdy dziś ponownie czytam sobie swoje notatki o rabinie Braunschweigerze oraz artykuł w muzealnej publikacji, to widzę, jak tępa byłam i nie zwróciłam uwagi na jeden istotny fakt, o którym napisał mi wnuk rabina. Otóż David był żonaty z Louise z rodu naszych Altmannów. Nie wiem, jak mogłam być tak zamroczona, by nie zwrócić uwagi na to, co miałam u siebie od lat. Jak się ma chaos w notatkach to potem nie wiadomo gdzie szukać. Info o tym, że Braunschweiger był mężem rybniczanki było w koszulce Altmannów no i popapane. A miałam to zapisane już tak dawno…

Nie podjęłam tego tropu pisząc o Dawidzie. Dupa ze mnie i tyle. Muszę to naprawić i zająć się w końcu Altmannami, bo mnie już sumienie gryzie, że nie mają dotychczas własnej szufladki.

Na razie fragment tekstu opisujący dr. Davida Braunschweigera, który ukazał się w Zeszytach Rybnickich Nr 22, wydanych przez nasze Muzeum w 2015 r. Tekst jest bez przypisów. Część informacji pochodzi z rozprawy doktorskiej M.Borkowskiego Gmina żydowska w Opolu w latach 1812-1944; Dzieje i ludzie oraz Biographische Handbuch der Rabbiner. 

Dr David Braunschweiger
Od 1879 do 1912 r. gmina żydowska w Rybniku nie miała własnego rabina. Tak jak w poprzednich okresach, gdy rabinat był nieobsadzony, władze gminy na okoliczność wyjątkowych uroczystości zapraszały rabinów z innych miast.  Miało to np. miejsce, gdy jesienią 1893 r. otwierano w Rybniku sierociniec żydowski dla dzieci z Górnego Śląska. W uroczystości wzięli wówczas udział rabini: Cohn z Katowic (Kattowitz), Blumenthal z Raciborza (Ratibor), Loewenthal z Tarnowskich Gór (Tarnowitz) oraz Goldschmidt z Królewskiej Huty (Königshütte). Ochronka została wówczas poświęcona przez katowickiego rabina dr. Jacoba Cohna. On też, jako rabin Związku Gmin, wszedł w skład specjalnego Kuratorium nadzorującego działalność sierocińca oraz uczestniczył w obchodach rocznicowych w następnych latach funkcjonowania tej instytucji. Na co dzień potrzeby religijne wiernych zaspokajali kantorzy.
Liczba rybnickich Żydów w tamtym okresie utrzymywała się mniej więcej na tym samym poziomie, choć ich odsetek w stosunku do liczby rybniczan ogółem spadał. Żydzi byli zasymilowani ze swoimi nieżydowskimi współobywatelami, uczestniczyli w życiu społecznym i gospodarczym miasta, a wielu z nich należało do elity miasta. Czuli się Niemcami wyznania mojżeszowego, którym państwo pruskie, a następnie niemieckie przyznało pełnię praw. Emancypacja doprowadziła do zaakceptowania zmian i reform w judaizmie, a co za tym idzie, liberalniejszego traktowania praktyk religijnych. Przełożyło się to tym samym na wybór następnego rabina.
Jeśli bowiem dwóch pierwszych rabinów Rybnika można uważać za konserwatywnych, to już trzeciego z nich, czyli Davida Braunschweigera, należy uznawać za liberała i zwolennika asymilacji. Urodził się 8 sierpnia 1875 r. w Würzburgu; jego ojcem był historyk dr Moses Braunschweiger. Gimnazjum ukończył w rodzinnym mieście, dalszą naukę kontynuował w Berlinie na uniwersytecie oraz uczelni rabinicznej, którą skończył w roku 1911, otrzymując dyplom rabina, choć wówczas przebywał już na stałe na Górnym Śląsku.

Tytuł doktora uzyskał na uniwersytecie w Bonn. W latach 1900–1912 był pomocnikiem rabina oraz nauczycielem religii w liceum, gimnazjum oraz szkole dla dziewcząt w Katowicach. Być może to katowicki rabin Cohn, odwiedzający co jakiś czas Rybnik, polecił Braunschweigera, bowiem w 1912 r. został on mianowany tutejszym rabinem, zapewne i nauczycielem religii, a w roku następnym był już członkiem zarządu rabinów górnośląskich. Jego rybnicki rabinat przypadał głównie na czasy I wojny światowej. Braunschweiger w czasach późniejszych, czyli po wyjeździe z Rybnika, był znany z licznych wystąpień oraz angażowania się w sprawy polityczne (choćby w trakcie plebiscytu w 1921 r., gdy aktywnie działał po stronie niemieckiej), można więc przyjąć, iż i tutaj był niezwykle aktywny oraz twórczy. Dzięki informacjom publikowanym w Rybniker Kreisblatt (rok 1914), czyli tygodniku wydawanym przez starostwo rybnickie, wiemy, iż finansowo wspierał Czerwony Krzyż oraz wojsko, ofiarowując żołnierzom książki. Należy podkreślić, że rybniccy Żydzi brali udział w wojnie, byli odznaczani za męstwo, ginęli na jej frontach. Prawdopodobnie więc Braunschweiger, będąc w Rybniku, koncentrował się na niesieniu otuchy rodzinom, które w jakikolwiek sposób ucierpiały w czasie Wielkiej Wojny. Jeszcze przed zakończeniem działań wojennych opuścił Rybnik i objął rabinat oraz posadę nauczyciela religii w Opolu w lipcu 1918 r. W Opolu mieszkał i pracował aż do swojej śmierci 2 maja 1928 r. W trakcie opolskiego rabinatu angażował się w Loży Wolności (Freiheit-Loge), w stowarzyszeniu żydowskich klubów literackich (jüdischen Literaturvereine), wygłaszał wiele odczytów, startował, z partii liberalno-konserwatywnej, w wyborach do Pruskiego Związku Krajowego Gmin Żydowskich (Preußischen Landesverbandes jüdischer Gemeinden).

 

Dr Braunschweiger był osobą bardzo poważaną i cenioną. W Biographische Handbuch der Rabbiner podano, iż został pochowany na cmentarzu w Strzelcach Opolskich (Gross Strehlitz). Jeśli jest to informacja prawdziwa, to grób rabina nie zachował się do naszych czasów, bowiem cmentarz ten został zniszczony w czasie II wojny światowej i ostatecznie zlikwidowany w latach sześćdziesiątych XX w.

Dziś wiem, że jego żona Louise geboren Altmann zdołała wyjechać z faszystowskich Niemiec. Przez Kubę dostała się do Anglii, gdzie mieszkała już ich córka. Bardzo ucieszyło mnie również potwierdzenie tego, co już dawno temu wysznupałam. Potomkowie siostry Louise – Hannach mieszkają w USA.

Kategoria: Judaika, Rybnik | Możliwość komentowania Rybnicki rabin – dr David Braunschweiger została wyłączona
13 marca 2016

Jak pieniądze rybnickiego Żyda pomogły w powstaniu uzdrowiska

Prawie rok temu, przy okazji  ➡  opisywania pośmiertnej kariery Charlotty Haase, wspomniałam, że w tym samym dniu co ona, urodziło się jeszcze dwóch chłopców żydowskich w Rybniku. Jednym z nich był Josef, syn Samuela Lustiga z Lysek.

Josef urodzenie

I ten Josef mógłby śmiało być pierwszym Żydem opisanym w cyklu „U nas nieznani, a gdzieś uznani”.

Czytaj dalej

Kategoria: Judaika, Rybnik | Możliwość komentowania Jak pieniądze rybnickiego Żyda pomogły w powstaniu uzdrowiska została wyłączona
22 lutego 2015

W oczekiwaniu na werdykt słów kilka o Lazarusie

W oskarową noc prawie poważny tekst o pierwszym rabinie w Rybniku. O drugim już pisałam.

Społeczność żydowska w Rybniku oraz jego okolicy w XVIII w. nie była liczna i zapewne nie na tyle bogata, by mieć własnego rabina. Na podstawie rejestru ślubów można stwierdzić, iż posługę rabinacką w pierwszej połowie XIX w., gdy liczba rybnickich Żydów znacznie wzrosła, sprawowali dorywczo rabini m.in. z Gliwic (rabin Hirsch Jacob Zuckermann), Raciborza (rabin Löwi), Bytomia (rabini Mendel Cohn oraz Israel Deutsch), Wielowsi (rabin Pinschower), Żor (Abraham Freund) oraz Wodzisławia Śląskiego (rabin Salomon Sachs). Do zawarcia ślubu nie jest konieczna obecność rabina, bowiem wystarczy, by uczestniczył w uroczystości Żyd (mężczyzna), który posiada stosowną wiedzę na temat wymogów halachicznych związanych z zawieraniem małżeństwa. W 1822 r. jedną z takich osób, która „nadzorowała” ślub Wolffa Eisnera z Jette, był Lazar Karfunkel.

Czytaj dalej

Kategoria: Judaika, Rybnik, Turystyka i krajoznawstwo | Możliwość komentowania W oczekiwaniu na werdykt słów kilka o Lazarusie została wyłączona
16 kwietnia 2014

Alfred Kornblum z Rybnika a warszawskie getto

Wnet 71. rocznica wybuchu powstania w warszawskim getcie.  Ponad rok temu natknęłam się na informację, iż w getcie zginął Alfred Kornblum urodzony w naszym mieście w 1878 roku. Wspominałam o tym właśnie rok temu prowadząc spacer „Śladami rybnickich Żydów”.  Alfred należał do rodu, który do Rybnika przyjechał z głębi ówczesnych Prus. Kornblumowie byli dość mocno rozgałęzioną familią. Alfred był synem Hermanna i Karoliny. Nie był jedynakiem, na co mógłby wskazywać wpis w księdze urodzin. Jego rodzeństwo było starsze i przyszło na świat jeszcze zanim jego ojciec osiadł w Rybniku, dlatego też nie odnotowano ich narodzin w naszym urzędzie.

mp_Rybnik ur. 1874-1901 A-L (128)

                                                                       (źródło Archiwum Państwowe w Raciborzu)

Czytaj dalej

Kategoria: Judaika, Rybnik | Możliwość komentowania Alfred Kornblum z Rybnika a warszawskie getto została wyłączona
6 stycznia 2014

Rybniccy rabini i prośba o pomoc

Niedawno dostałam informację, iż Muzeum w Rybniku będzie organizować jesienią konferencję naukową  pt. „Wyznania religijne w Rybniku i powiecie rybnickim w XIX i XX wieku”. No cóż… od kilku dni biję się z myślami, czy brać udział i z motyką na słońce się rzucać, czy olać to. Za mało mam wiadomości i informacji, by móc pisać o religijnym życiu rybnickich Żydów, tym bardziej, że nie należeli do jakichś wyjątkowo pobożnych. Jeśli już, to nasuwają mi się jedynie rabini, bo o nich mam choć dwie kartki notatek, czyli duże nic większe od małego nic. Ale jak jest takie duże nic, to może „ś pomociom boziom”, jak mawia rabin Śląska, uda mi się dotrzeć do jakichś wiadomości.
Ponoć (tak mi powiedziano w muzeum) w Berlinie są akta naszej gminy, no ale jeszcze nie jestem krezusem, by wydawać kasiorę na napisanie pracy o rabinach.

I teraz prośba do przeszukiwaczy zasobów internetowych. Może przy okazji kopania w sieci, w polskich cyfrowych biblio, w nieograniczonych zakamarkach innych zdygitalizowanych bibliotek natkniecie się na ślad któregoś z rybnickich rabinów…

Podaję wykaz i te info, które mam:

1) Lazarus Kaarfunkel (pisany też przez jedno „a”), prawdopodobnie syn Aarona, rabina okręgowego aus Breslau. Od kiedy był u nas cholera wie. W księdze urodzin wpisywane są jego dzieci w latach 1840- i kilka lat później. Chyba zmarł w Tarnowskich Górach, co niedawno odkrył kolega Klimek.

2) Daniel/Hirschel Fraenkel – o nim wiem najwięcej. Ur. w Żorach 1792, zm. Wrocław 1890 r.(jego grób istnieje, widziałam). U nas był rabinem chyba od 1855 do ? (w 1864 jeszcze u nas był, bowiem prenumerował jakiś Zeitung). Płodził dzieci prawie co 9 miesięcy 😉

3) długi okres bezrabinatu (nie wiadomo z jakiego powodu)

4) Dr Dawid Braunschweiger ur. 1875 w Würzburgu, zm. 1928 w Opolu (tam też był rabinem). U nas był w latach 1912-1918.

5) Dr Artur Rosenthal ur. 1885 w Anhalt, zm. 1951 w USA (był rabinem m.in. w Rybniku 1918-20?, Bytomiu). Jego córka zmarła w miarę niedawno, tj. w 2002 r. (w USA).

6) Dr Dawid Dagobert Nellhaus, ur. 1891 Breslau, zm. 1980 (USA) Był rabinem i u nas (1920 r.), w Szczecinie, i w Jeleniej Górze.

7) Salomon (Salo) Lewin – wiem o nim mniej niż zero. Był na pewno Niemcem i chyba wyjechał z R-ka w 1921.

8) Zygmunt Kohlberg ur. 1903 w Kałuszu (obecnie Ukraina), zm. lata 40-te ?- Holokaust. U nas był rabinem od 3.02.1930 do wybuchu wojny (?). Jego jeden brat był rabinem w Królewskiej Hucie i T.Górach,a drugi lekarzem w Rybniku.

Tyle.
Gdyby ktoś coś widział, to niech mi śle linka, ew. dane skąd to coś wie.

Pozdro!

P.S. Chyba nie powinno być tak, że na konferencji będą mówić tylko o katolikach…

Podpis rabina Artura Rosenthala (z kolekcji jego córki (Judith Helfer)
Podpis rabina Artura Rosenthala (z kolekcji jego córki (Judith Helfer)

Kategoria: Judaika, Rybnik | Możliwość komentowania Rybniccy rabini i prośba o pomoc została wyłączona