13 stycznia 2014

U cadyka w Lelowie

Jakoś Lelów nigdy nie leżał na trasie naszych wycieczek. Może to i dobrze, gdyż gdybym do niego dotarła wcześniej, to byłaby to wizyta w zwykłym sennym miasteczku, jakich pełno w Polsce.  Byłaby to wizyta bez emocji i zapewne bez uniesień.

O wyjeździe na jorcajt cadyka Dawida Bidermana pierwsza wspomniała znajoma z Uniwersytetu III Wieku, w którym gawędziłam w grudniu o synagogach. No i tak od napomknięcia doszło do czynu, czyli wyjazdu do Lelowa. Wiadomym było, że muszę zahaczyć o cudowne Żarki, bo gdybym tam nie wdepnęła na chwilkę, to bym się źle czuła. Oprowadziłam trzy turystki i tatę po żareckich judaikach (nawet udało się zobaczyć żeliwne macewy znalezione w klasztorze paulinów Leśniowie) i dawaj do Lelowa.

lelow  (9)

W tym roku minęło dwieście lat od śmierci cadyka Dawida Bidermana, najlepszego ucznia mojego ukochanego cadyka – Elimelecha z Leżajska.  Z okazji tak ważnej rocznicy można się było spodziewać, iż do grobu cadyka będzie pielgrzymować  dużo chasydów.

lelow (14)

Ani moje turystki, ani dziadek nigdy dotychczas nie byli na tego typu uroczystości, więc było to dla nich niezwykłe przeżycie.

lelow (2)

Osobiście wzrusza mnie religijność chasydów. Nie wiem na ile jest ona szczera, na ile pozorowana, ale dla mnie – jako dla osoby nie za bardzo religijnej, jest fascynująca ale i intymna. Dlatego robienie zdjęć w takich momentach wydaje mi się zbyt wkraczające w osobistą przestrzeń chasydzką, ale life is brutal i robić zdjęcia trzeba. Tym bardziej, że nie zawsze owa przestrzeń jest mistyczna, czasem jest bardzo prozaiczna, jak choćby finansowa.

lelow (4)

 

lelow (12)

Czułam, że dopołudniowy bałagan modlitewny, taki trochę typowy dla uroczystości chasydzkich (przynajmniej ja to tak odbieram) to nie wszystko co ma się wydarzyć.  Chasydzi przechodzili z miejsca, który spełniał rolę tymczasowej synagogi, do ohelu w te i z powrotem, jak zwykle palili ogromne ilości papierosów, non-stop „komórkowali”, witali się, niektórzy pracowali przy szykowaniu wieczornego posiłku, skręcali pejsy, plotkowali, no i modlili się.  Generalnie jeden wielki misz-masz, w którym dodatkowe zamieszanie wprowadzali amatorzy (profesjonaliści zresztą też) fotografii, czyli goje/gojki-fotoreporterzy. Jednym z takim amatorów był mój tata, który jako mężczyzna mógł wejść do ohelu i sfotografować to samo serce obchodów, czyli grób Dawida Bidermana i modlących się przy nim pielgrzymów. Czy Wy też tak macie, że słowo pielgrzym odnosicie jedynie do chrześcijan? Teraz tak mnie naszło…

lelow (17)

 

lelow  (1)

Mnie pozostawało robienie zdjęć na powietrzu. No cóż, u chasydów zasada gender nie obowiązuje 😉

lelow (5)

lelow  (2)

Wycieczkowa grupa po pół godzinie obserwacji uznała, że wsio już zobaczyła i poszła pokosztować lokalnych potraw. Ja zostałam, bo czekałam na cadyka. W końcu to jego miałam prosić, w imieniu swoim i innych, o różne rzeczy.  Obiecałam to niektórym. Nie mogłam więc tak sobie po prostu iść do knajpy na pipki, musiałam zostać i słuchać i patrzeć i się wczuwać i czekać na Lelowera  😉

lelow (1)

 

lelow  (3)

Po następnej godzinie byłam zamarznięta na knut, mimo że pogoda była sprzyjająca. Ale co tam! Raz na rok cadyk schodzi  z nieba 😉 W końcu chyba prawie zszedł, gdyż udało mi się podsłuchać, że główne uroczystości oficjalne są zapowiedziane na godzinę 15-tą. Wtedy to miała być odsłonięta tablica ufundowana przez gminę Lelów. A jak ujrzałam rabina Sichmę Krakowskiego, którego znam (of course tylko z widzenia) z pobytów w Leżajsku, no to już wiedziałam na 99 %, że duch cadyka jest gdzieś w pobliżu. Sichma Krakowski emanuje ciepłem. Lubię go. Nie wiem czemu, ale mam do niego sentyment. Może dlatego, że był pierwszym rabinem, którego lata temu widziałam „na żywo”. Tak myślę, że to najbardziej prawdopodobny powód mojej sympatii do tego starszego pana z siwymi pejsami. To tak jak pamiętanie zapachów z dzieciństwa. Kochamy je całe życie, bo kojarzą się z czymś przyjemnym. Simcha też jest takim moim zapachem, choć w sumie to widokiem, z „chasydzkiego dzieciństwa”  😉

lelow (8)

Skoro wiedziałam, co i kiedy ma się jeszcze wydarzyć mogłam polecieć do „Lelowianki” po moich wycieczkowiczów. Ustaliliśmy, że pokażę im drugi cmentarz lelowski (na którym niczego, oprócz prochów pochowanych tam ludzi, nie ma), potem podskoczymy do Szczekocin i wrócimy z powrotem, by zobaczyć odsłonięcie tablicy.

Nowy kirkut w lelowie

Gdy wróciliśmy impreza trwała w najlepsze. Niektórzy nadal modlili się w ohelu, ale większość już się bawiła, cieszyła, tańczyła i śpiewała.

lelow (18)
lelow (15)

lelow (9)

lelow (7)

lelow (11)

lelow (10)

Oj tak! To było to! Po to tu przyjechałam. Niewidzialny cadyk też sobie tu gdzieś podskakiwał i się cieszył, że aż tylu pielgrzymów dotarło w tym roku na jego jorcajt. W międzyczasie pojawiły się władze Lelowa, między które wciskał się mój tata  :mrgreen: No i jak się już tam wrył, to usłyszał, iż nie ma tłumacza, który przełożyłby z naszego na ichni przemówienie, które ma zamiar wygłosić wójt. Co zrobił mój tata, vel dziadek? Dziadek stwierdził, że jego córka może tłumaczyć! Tak mnie wrobił! Nie chciałam, bo wiem, że tłumaczenie na żywo przed takim tłumem, bez uprzedniego przeczytania tekstu, nie może wyjść dobrze.  Robiło się niezłe zamieszanie, władze w stresie, ja w stresie, Chasydzi nie za bardzo wiedzieli co się dzieje, czysty polski cyrk połączony z żydowskim bałaganem.

 

lelow (13)

Nie wiem skąd w tym galimatiasie pojawiła się pani (chyba Amerykanka), która stwierdziła, że może tłumaczyć z angielskiego na hebrajski. I tak to poszło. Ja, w beretku z pomponikiem, w zaciapranych welurach i kurtce z lupeksu (moja Mama patrzała z nieba i grzmiała, a cadyk ją uspokajał, bo na pewno są w tym samym niebie) stojąc przy wójcie tłumaczyłam Amerykance na angielski (tragicznie to zrobiłam – wiem), a Amerykanka moje wypociny skracała i obwieszczała je po hebrajsku Chasydom.  Ciśnienie 220! Nogi z waty! W uszach szum, a w mózgu braki w słówkach! Wreszcie koniec kartki wujtowej, ufffffff.

lelow  (5)

Simcha się cieszył, więc może się to ekspresowe tłumaczenie zastępcze udało, kto wie…

lelow  (6)

Po oficjalnych przemówieniach (niestety polski styl wystąpień jest zawsze pusty i rozpolitykowany, nawet na tym najniższym szczeblu), wójt Lelowa, rabin Simcha Krakowski i Gideon Nissenbaum z zarządu Fundacji Nissenbaumów odsłonili tablicę upamiętniającą, błogosławionej pamięci, cadyka lelowskiego – Dawida Bidermana. Pod tablicą miejscowy oficjel zapalił znicz.

lelow  (7)

Duch cadyka na 100% fruwał nad wszystkimi i się radował, więc zostało mi już tylko wysłać tatę jeszcze raz do ohelu, by zostawił maluteńki, napisany na prędko, kwitelech.  A nuż… w końcu Lelower to uczeń Elimelecha, a Eli czuwa nad moją rodziną od czasu, gdy zaczęłam go traktować poważnie.

lelow  (8)

Mogliśmy wracać do domu. Niestety wracaliśmy zgodnie ze wskazaniami zabawki dla mężczyzn, czyli wg dżipiesu, a to rzadko kończy się dojechaniem do celu bez problemów. Od podstawówki wiem, że mapa, język i ewentualnie mech na drzewach pomogą Ci znaleźć drogę, a nie maszynka, która gada i to w dodatku źle.

Do następnego razu Lelowerze!

                                                                                                                                                            לראות אותך

 

 

Tagi: , , , , , , ,

Opublikowano 13 stycznia 2014 przez Małgorzata Płoszaj in category "Judaika", "Turystyka i krajoznawstwo