13 marca 2016

Jak pieniądze rybnickiego Żyda pomogły w powstaniu uzdrowiska

Prawie rok temu, przy okazji  ➡  opisywania pośmiertnej kariery Charlotty Haase, wspomniałam, że w tym samym dniu co ona, urodziło się jeszcze dwóch chłopców żydowskich w Rybniku. Jednym z nich był Josef, syn Samuela Lustiga z Lysek.

Josef urodzenie

I ten Josef mógłby śmiało być pierwszym Żydem opisanym w cyklu „U nas nieznani, a gdzieś uznani”.

Zanim jednak Josef wszedł do historii poza Rybnikiem, to jako chłopak mieszkał ze swoją rodziną i zapewne się uczył, pomagał ojcu i nabierał doświadczenia w prowadzeniu interesów. Po jakimś czasie zaczął pracować na swoje konto. Akta starościńskie z 1859 r. podają iż w 1855 r. był naczelnikiem poczty, która w tamtym czasie mieściła się w budynku, który przetrwał do czasów nam współczesnych.

20.03.2015 (36)

Był też w Zarządzie Gminy Żydowskiej i wraz z innymi podpisał się pod pierwszym Statutem Gminy z dnia 14 marca 1855 r. Zresztą jego podpis widnieje  na wielu pismach, które dotyczyły Żydów rybnickich. Podejrzewam więc, że był szychą w połowie XIX w. w Rybniku.

Archwium Raciborz 12.03.2014 (125)

Zanim jednak doszedł do takich zaszczytów, to założył rodzinę, żeniąc się z Fanny Schiller. Fanny co prawda urodziła się w Żorach, ale w momencie ustalania za kogo i kiedy ma wyjść za mąż, mieszkała już w Pszczynie wraz z resztą rodziny. Nie mam wątpliwości, że Josef był dobrą partią. Gdy para brała ślub, pan młody był już dojrzałym 29-letnim mężczyzną i patrząc na jego późniejsze życie można przypuszczać, że już przed 30-tką nie był pierwszym lepszym obywatelem miasta.  Fanny zresztą też sroce spod ogona nie wypadła. Pochodziła z zamożnej, żydowskiej rodziny, której głowa rodziny, czyli przyszły teść naszego Josefa, handlował odzieżą, miał skład cygar, przedstawicielstwo towarzystwa ubezpieczeniowego, a nawet loterię.

Jak to w zwyczaju było, dziecków trochę narobili. Niestety, pary nie omijały smutne chwile, gdy ich dzieci umierały w niemowlęctwie jak choćby Julius. Nie dziwota jednak. Ostatnio moja Młoda streściła mi jakieś opracowanie lekarza żydowskiego, który na początku XX w. opisywał w jaki sposób dokonywano aktu obrzezania, więc w ogóle się nie dziwię, że chłopcy tak często umierali.

Lata 50-te XIX w. były dla Josefa czasem prosperity. Przynajmniej ja tak zakładam. Bycie naczelnikiem poczty to już było coś. Na pewno był też kupcem, gdyż tak jest określany w starych dokumentach. Gdy w dniach 15 do 19 grudnia 1855 r. doszło do licytacji zabudowań dworskich w Rybniku, Josef nie dość, że występował jako jeden z zastępców prawnych obywateli miasta, to jeszcze sam przystąpił do licytacji jako kupujący. I tak, wraz z Maurycym Pragerem nabył dom urzędniczy masywny, kryty gontami drewnianymi, z obejściem o powierzchni 51 prętów kwadratowych i ogrodem owocowym o powierzchni 69 prętów za cenę 945 talarów. Wikipedia mi tłumaczy, że tenże pręt kwadratowy to około 200 m kw. A to daje nam obraz tego, iż Josef z Maurycym kupili niezły kawałek ziemi. Czy wspólny nabytek był to ów budynek pierwszej poczty? Nie wiem. Podejrzewam, że jako naczelnik miał w tym budynku swoje mieszkanie.

budynek dawnej poczty w Rybniku

W trakcie tej licytacji doszło również do sprzedaży browaru zamkowego, który kupił Louis Müller za 3.400 talarów, czyli ponoć za bezcen. W 1860 r. Josef Lustig, jako radny i reprezentant miasta brał udział obradach i pracach związanych z regulowaniem spraw własnościowych w Rybniku, chyba już szykując się do wejścia w spółkę bratem żony. Otóż szwagier Josefa – pszczyński Żyd Heinrich Schiller wyczuł możliwość zarobienia kasiory na, przypadkowo odkrytych 4 lata wcześniej, złożach solanki w małej mieścinie zwanej Goczalkowitz. W 1861 r. założył spółkę akcyjną z budowniczym Wilhelmem Czechem. Lecznicze właściwości solanki zostały potwierdzone, okolica była śliczna, góry blisko, więc potrzebny był tylko fachowiec od ludzkiego zdrowia i więcej kasy. Pszczyński chirurg i położnik Adolf Bäbel nadawał się idealnie do sprawowania opieki medycznej nad przyszłymi kuracjuszami planowanego uzdrowiska. A Josef Lustig? Ten był od finansów  😆 Zainwestował w Bad Goczalkowitz 10.000 talarów i w ten sposób w latach 1860-1862 zaczęły powstawać pierwsze obiekty w kurorcie, czyli dom zdrojowy, łazienki, pijalnia wód, a także pensjonat dla kuracjuszy.

Bad Goczalkowitz

Goczalkowice

Archwium Raciborz 12.03.2014 (175)

Josef został poważnym inwestorem. Śmiało mogę napisać, że Goczałkowice zawdzięczają swoje powstanie Żydom, z których jeden był „nasz”, czyli rybnicki. Pomimo zaangażowania się w odległym, jak na owe czasy, miejscu Josef nadal mieszkał w Rybniku. Świadczą o tym podpisy, które składał pod różnorakimi dokumentami związanymi z tutejszą gminą. To on był jednym z tych, który uznał, że po okresie „bezrabinatu” należy w końcu zatrudnić nowego rabina. Przy jego ślubie, wiele lat wcześniej, był pierwszy rybnicki rabin – Lazarus Karfunkel, a przy pogrzebie jego ojca Samuela w 1869 r. kolejny ➡  dr Daniel Fraenkel.

Zamaszysty podpis „Lustig” widnieje jeszcze na papierach z lat 70-tych. Potem nagle znika z Rybnika.

Mój znamienity kolega z Pszczyny Sławek Pastuszka, dzięki któremu znam pszczyńskie powiązania Josefa (i jeszcze setki innych ciekawych rzeczy), dotarł do informacji, że Josef Lustig zmarł we Wrocławiu przed 1902 r. i prawdopodobnie tam został pochowany. Parę lat temu, będąc na cmentarzu żydowskim przy Ślężnej, szukałam głównie grobu naszego rabina Fraenkla, gdyż o Josefie, który był współzałożycielem Goczałkowic nie wiedziałam. Tak mi teraz nagle przyszło do głowy… a może to rabin, który u nas był przez 24 lata, po wyjeździe do Wrocławia, zachęcił Lustiga do osiedlenia się w tym wielkim i idealnym do inwestowania mieście?

Wybitnych i znanych Lustigów było w historii wielu. Ale nasz, choć u nas nieznany, jest tylko jeden. Jutro miną 202 lata od momentu, gdy przyszedł na świat w Rybniku. Jego nazwisko znają kuracjusze i mieszkańcy Goczałkowic, gdyż widnieje ono na byczym kamieniu przy głównej promenadzie. Mam nadzieję, że poprzez ten wpis dowiedzą się o nim również rybniczanie  :mrgreen:

Goczalkowice Zdroj (2)

 A może warto popracować na cyklem „U nas nieznani, a gdzieś uznani”  🙄 . Pomyślę.

Tagi: , , , , , , , , , , ,

Opublikowano 13 marca 2016 przez Małgorzata Płoszaj in category "Judaika", "Rybnik