3 grudnia 2021

Grudniowy czas

Przedświąteczny grudniowy czas to chyba najlepszy okres dla handlowców. Tak było i ponad 80 lat temu.

W przedwojennym Rybniku do tego gorącego, choć zimowego, czasu szykowali się głównie ci, których produkty mogły posłużyć za prezenty oraz sprzedawcy delikatesowych specjałów.

Od lat dwudziestych do zakupu słodkości zachęcał Dom Czekolady prowadzony przez rodzinę Königsfeldów, choć głównie przez Marię.

W bezpośrednim sąsiedztwie Domu Czekolady można było zaopatrzyć się w inne niezbędne przed świętami produkty. Znana i niezwykle szanowna firma „Jonas Aronade”, prowadzona przez syna i, od lat trzydziestych, również wnuka Jonasa, tj. przez Alfreda i Fritza polecała na święta orzechy włoskie i laskowe, świeży mak i wszelakie wypieki. Już wtedy panie domu mogły sobie kupić gotowca i nie musiały się obawiać, że ciasto nie urośnie.

Z racji tego, że rodzina Aronadych miała własną palarnię kawy, to rybniczan nie trzeba chyba było przekonywać do odwiedzenia ich sklepu na rogu Rynku i Zamkowej. Przy okazji mogli kupić herbatę, kakao – wszystko tanio, z rabatem.

Też przy Rynku, do zakupu swoich towarów przed Bożym Narodzeniem namawiała firma „A. Böhm”, której głową był Szymon, a pomocnikami jego synowie Gerhard i Kurt.

A po prezenty, w szczególności zabawki, trzeba było udać się na Sobieskiego do braci Brauerów. „Nasza dewiza zadowolony klient” 🙂

A gdy już wsio zostało zakupione, to można było pójść do kina, by zobaczyć największą gwiazdę przedwojennego kina. Aleksander Leuchter, żydowski właściciel Lichtbildtheater, w grudniu 1930 r. zapraszał na „Tajemnicę starego rodu” z Jadwigą Smosarską i Jerzym Marrem.

Post Scriptum.
Nieznane mi są losy Marii Königsfeld. Prawdopodobnie została zamordowana w Holokauście.
Alfred Aronade i jego syn Fritz nie przeżyli wojny. Fritz zginął 4 września 1939 w Woszczycach. Alfred w 1943 roku w Kazachstanie.
Z rodziny Böhm chyba wojnę przeżył jedynie Gerhard.
Lothar Brauer w trakcie ucieczki w 1939 r. z całą rodziną na Wschód, już na terenie Związku Radzieckiego, wysiadł na moment z pociągu, który miał stać przez cały dzień na jakiejś stacji kolejowej w polach. Był cukrzykiem, więc poszedł kupić/poszukać czegoś do jedzenia dla siebie i rodziny. Niestety, pociąg ruszył. Reszty nie muszę dopowiadać. Max, jego mama, żona i maleńka córeczka przeżyli wojnę na Dalekim Wschodzie.
Aleksander Leuchter prawie na 100% został wywieziony do getta w Trzebini. Dalsze losy nieznane.

Słucham radia. Lao Che. „Wojenka”. Niezmiennie: Gdyby do nas przyszła, Skłamałbym, że wyszłaś, że na świat nie przyszłaś, kłamałbym jak popadnie, choć kłamać, córeńko nieładnie. A teraz nowa płyta Spiętego! Jak mogło mi to umknąć w tym roku?! Łał!!! 

Idee są jak złote jaja póty
Póki się nie zrobią zbuki
W założeniu prześliczne
W praktyce diaboliczne

Udanych zakupów. I nie zapomnijcie o boosterze! 

Kategoria: Judaika | Możliwość komentowania Grudniowy czas została wyłączona