27 czerwca 2014

Tu na razie jest ściernisko

Tu na razie jest ściernisko… no może nie ściernisko, a wykopalisko, ale jestem pełna nadziei, iż powstanie „lądowisko”.

P1400203

Po kolei postaram się opisać o jakie „lądowisko” mi chodzi. Nie jest tajemnicą, iż od lat staram się przebić do rybniczan z faktem, iż w naszym mieście kiedyś mieszkali Żydzi. Raz mi te przebijanie wychodzi lepiej, raz gorzej, ale nie od razu Kraków zbudowano i jeśli przez dziesiątki lat o żydowskich mieszkańcach Rybnika się głośno nie mówiło, to zrozumiałym jest, że 10 lat fanzolenia na forach internetowych i wśród znajomych, czy też w lokalnych gazetach, to jeszcze za mało. Postęp jednak jakiś widzę i coraz więcej promyków przedziera się przez te chmury zapomnienia.

Ponad półtora roku temu udało mi się odszukać w świecie potomków Józefa Manneberga – jednego ze znamienitszych obywateli przedwojennego Rybnika. Kupca, a zarazem członka zarządu gminy żydowskiej, który nasze miasto opuścił wraz z rodziną krótko przed wybuchem wojny.

sygn. 1999 (160)

Od razu wyjaśnię, iż Józef wszystko przed wyjazdem sprzedał i jego potomkowie nie mają żadnych roszczeń majątkowych do niczego. Pominę opowieść o tej rodzinie i po raz kolejny odeślę do strony „Zapomnianego Rybnika”, gdzie można przeczytać historię rodu Mannebergów. W ubiegłym roku dwóch wnuków Józefa odwiedziło nasze miasto, o czym pisała i Gazeta Rybnicka i Dziennik Zachodni, o „Zapomnianym Rybniku” nie wspomnę 🙂

Moi Mannebergowie, mimo że się tu nie urodzili, to ogromnym sentymentem darzą nasze miasto. Wyczuwam to z każdego mejla, czy rozmowy przeprowadzanej na skyp’ie. I w głowie jednego z nich zrodził się plan, czy raczej projekt, by w naszym mieście powstało mini centrum edukacyjne o szumnej nazwie „Rybnik Humanistic Center”. Gdy pierwszy raz dostałam zarysy projektu, to powiedziałam „WOW”, a raczej „ŁAŁ”. Projekt zakłada, iż powstałaby u nas, we współpracy z władzami miasta i muzeum, mini izba pamięci poświęcona rybnickiej społeczności żydowskiej wraz z ośrodkiem edukacyjnym dla młodzieży polskiej i zagranicznej, który miałby za zadanie propagowanie tolerancji, humanizmu i demokracji, uczenie o „inności”, która jest tym samym co „nieinność„. Do projektu udało się przekonać Muzeum Bojowników Getta z Izraela dzięki temu, iż kiedyś poznałam przewodnika i edukatora z tej placówki. Być może w przyszłości udałoby się nawet wciągnąć do tego Muzeum Holokaustu z Waszyngtonu.

Przez pół roku musiałam milczeć jak grób i jedyną osobą, która widziała o tych planach, była moja córka, która na wstępie powiedziała: „To jest amerykańskie myślenie, wątpię, czy u nas się to uda, ale próbować trzeba”. No tak, wiem… bo nasze myślenie jest myśleniem „dupiatych Hanysów”, jak to mówi Kutz. Nie uda się, nie wyjdzie, bo to, bo tamto, bo jeszcze siamto. A zresztą po co?  Wyparłam z umysłu te wszystkie przeciw i odpowiadając na mejla, w którym dostałam wstępny projekt, napisałam „Boskie, genialne, uda się, działamy, bo Rybnik sroce spod ogona nie wypadł”. Gdzieś tam w dalekich krajach zaczęto analizować dlaczego Rybnik się do tego nadaje, jakie mamy połączenia z lotniskami, czy nasza baza hotelowa jest wystarczająca, czy mamy odpowiednią ilość atrakcji, by w przyszłości przyciągnąć grupy młodzieży i turystów, itp., itd. Przekazując wiele informacji ubarwiałam pewne dane, zaniżałam liczbę kilometrów dzielących nas od międzynarodowych lądowisk, czyli tak mówiąc po naszemu ciulałam ile wlezie, byle by Rybnik został zaakceptowany.

I w końcu tydzień temu zostałam upoważniona do wypuszczenia pierwszych sond zwiadowczych,  z których najpierwsza poszła na forum Zapomnianego Rybnika, potem do naszego muzeum, a dziś pierwszy raz w życiu usiadłam na krześle w gabinecie naszej wiceprezydent i przedstawiłam założenia projektu. Z ręką na sercu powiem, że się bałam zdania: „Nie, bo nie”. I wiecie co? Ja tego nie usłyszałam! Usłyszałam, że projekt jest ciekawy. Nie wiem, czy to wyjdzie, czy nie. Nie wiem, czy nie są to jakieś totalnie utopijne pomysły, ale wiem, że jak się nie spróbuje, to się będzie żałować.

Zanim jednak weszłam do Urzędu, to dwa razy obeszłam fontannę, która stoi w miejscu naszej synagogi, w duchu prosząc o pozytywne wibracje wszystkich naszych dawnych mieszkańców, którzy u wspólnego Boga już są.

6.06.2014 (1)

Czy pomogli, to się okaże w przyszłości. Wychodząc z Urzędu miałam skojarzenie, że jego część stoi na miejscu budynku, w którym onegdaj pomieszkiwali rybniccy rabini. Czysty hyś 😉

Wracając do urzędowej wizyty, to ze swej strony bardzo dziękuję pani prezydent za możliwość przekazania tego, co się urodziło w głowach potomków Józefa Manneberga. To już dużo. Jestem realistą i wiem, że trza stać twardo na nogach a nie bujać w obłokach marzeń, ale gdyby kiedyś jakiś marzyciel zwany Ikarem nie próbował zrobić czegoś wbrew rozsądkowi, to nie wiedzielibyśmy, że można latać. Nooo, może przykład nie za bardzo pasujący do mnie, bo latania nie znoszę, ale olał. Skoro zaczęłam od „lądowisk”, to muszę jakoś do nich nawiązać 😉

W sierpniu, podczas kolejnej wizyty wnuków Józefa Manneberga w Rybniku ma dojść do spotkania gości z panią prezydent i wtedy może ciut więcej będę mogła powiedzieć. Może uda się wspólnymi siłami i ponad podziałami (jak to politycznie brzmi, łeeee) zrealizować choćby fragment projektu, dzięki któremu w Rybniku przy Sobieskiego 15 będą lądować grupy młodzieży, które zazwyczaj przylatują do większych, prężniejszych, czy też bardziej znanych miejsc.

W języku jidisz na pozytywnych wariatów mówi się „Meshugoyim”. Mam nadzieję, że pozostanę jedynie Meshugoyim i nie wyląduję, że tak pozostanę już przy tej lotniczej terminologii,  na Gliwickiej, jak to się stało z panem Rakowskim, który wiele lat temu podejmował próby odgrzebania historii naszych Żydów i poległ, a raczej wyemigrował do swego wnętrza.

Spadam pisać mejla z informacjami o tym, co zdziałały wypuszczone sondy. Szuflada z Projektem „Rybnik Humanistic Center” została otwarta i niech tak na razie pozostanie. Jak wsio spali na panewce, to szufladkę zamknę, pomysł wcisnę w jej tył ale nie będę mieć do siebie pretensji, że nie próbowałam.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Aaa, dziś po raz kolejny zadano mi pytanie, czy jestem Żydówką 😉 No, nie jestem…

 

 

Tagi: , , , , , , ,

Opublikowano 27 czerwca 2014 przez Małgorzata Płoszaj in category "Edukacja", "Judaika", "Rybnik