Tytuł dzisiejszego wpisu jest zapewne tajemniczy. Ale właśnie tak nazwano projekt, który wczoraj z niezwykłym zaangażowaniem zakończyła młodzież gimnazjum Nr 5 w Rybniku-Boguszowicach wraz z młodymi artystami z Młodzieżowego Domu Kultury z mojego miasta. Drugi raz współpracowałam z tym gimnazjum oraz jego nauczycielami i po raz drugi jestem pełna zachwytu i uznania zarówno dla uczniów, jak i ich wychowawców.
Tym razem projekt miał upamiętnić ofiary Marszu Śmierci, spoczywające w zbiorowej mogile w Lasku nad Rudą. 446 bezimiennych ofiar zamordowanych na naszej ziemi z okazji Dnia Pamięci o Holokauście i Przeciwdziałaniu Zbrodniom Przeciwko Ludzkości.
Moje pierwsze spotkanie z młodzieżą nie należało do najłatwiejszych i z ręką na sercu powiem, że chyba nie dotarłam do nich z tym co chciałam przekazać. Na pewno uznali mnie za starą babę gadającą nudne rzeczy i mieli do tego pełne prawo. Myślę, że trzecie – ostatnie spotkanie w szkole było już bardziej ciekawe dla nich bowiem bezpośrednio dotyczyło tych spraw najsmutniejszych, czyli Marszu Śmierci. Nawet, gdy tylko w kilku parach oczu widać zaciekawienie, to warto opowiadać.
Moja rola kończyła się na tych 6 godzinach lekcyjnych. Całą resztę na swe barki wzięły nauczycielki z gimnazjum i pani reżyser z MDK-u. No i oczywiście ci młodzi ludzie, którzy zbierali słoiki i mini świeczuszki, by nimi oświetlić drogę od pomnika przy Rudzie do grobu zbiorowego, uczyli się tekstów, które mieli zaprezentować widzom, analizowali, które słowa powinny wisieć na ogrodzeniu kąpieliska Ruda na drodze tego swoistego Marszu Żywych, drukowali zaproszenia, rozdawali je w mieście i ćwiczyli swoją inscenizację teatralną owianą tajemnicą.
Byłam w 100% pewna, że wszystko wyjdzie perfekcyjnie. Mamy fantastyczną młodzież i jak ktoś na nią narzeka, to powinien w momencie wypowiadania złych słów o młodych ludziach, od razu dostać w ciaprok. A młodzież z Boguszowic to jest w ogóle „nadrewelacyjna”. Taka mega, jak to się mówi.
Początek wydarzenia zaplanowano na 20.30, by już było ciemno. Niestety w tym samym czasie na stadionie – tuż obok odbywał się mecz piłki nożnej, więc potężne reflektory ciemność rozświetlały. Smaczku dodawały też radiowozy policyjne, które stały w pobliżu 😉
Przyjechałam pod pomnik na godzinę przed rozpoczęciem całej imprezy. Wszyscy pracowali jak pszczoły, podzieleni na rejony (a teren do obskoczenia był spory). Jedni wieszali duże plakaty na płocie basenu, inni rozstawiali słoiki z podgrzewaczami, jeszcze inni je zapalali, w lesie trwały nadal próby, pomocna firma prywatna oświetlała te próby, niektórzy po raz kolejny przepowiadali sobie kwestie, które mieli wygłosić.
Na stadionie było słychać jakieś okrzyki radości (a może zawodu), zaś nad pobliskim byczym centrum handlowych, którego nazwy nie wymienię, bo za reklamy mi nie płacą, krwawiło niebo po deszczu, który wiedział, że ma się skończyć.
O 20.30 się zaczęło. Gimnazjaliści pięknie i bez tremy opowiedzieli widzom, którzy dopisali, historię tego miejsca. Bez patosu, bez nadmiernego epatowania tragizmem. Tak zwyczajnie.
Potem przeszliśmy z pochodniami w pierwszym rybnickim Marszu Żywych od pomnika, czyli miejsca śmierci, do mogiły zbiorowej, czyli miejsca pochówku ofiar. Obok jeździły auta, kończył się mecz, ludzie wychodzili z zakupami i wsiadali do aut, świecił się kompleks basenowy – życie. Dobrze. Tak powinno być. Życie zawsze powinno wygrywać.
Droga przejścia wyglądała niesamowicie przez ten prosty pomysł ze słoikami. W lesie, do którego już nie dochodziły odgłosy miasta czekała na nas uczta duchowa. Całą inscenizację przygotowała pani reżyser Zofia Paszenda z Młodzieżowego Domu Kultury i chylę przed nią czoła. To samo robię w kierunku aktorów. Kapitalne przedstawienie bez słów. O tolerancji, wolności, empatii i pamięci.
Nakręciłam filmik, ale ponoć nie wyświetla się on na wszystkich przeglądarkach. Nie mam aż takiego polotu, by opisać to co zobaczyłam, więc odsyłam do YT. ➡ Projekt 446 na YT
Na koniec był jeszcze gimnazjalny laureat konkursów recytatorskich recytacji i Miłosz. Miałam łzy w oczach.
Dziękuję Wam wszystkim. Nie należy się obawiać o nasze jutro, gdy mamy taką młodzież i takich nauczycieli-mistrzów. Oni będą rozsiewać te ziarna tolerancji, empatii i wolności. Parafrazując moich ulubionych Fisza i Emade powiem, że oni będą „Uciekać hen przez śnieg od tych, co tęsknią do wojen„. Bo mają serca i się nie boją. ➡ Fisz Emade Wojna
I ostatnie zdanie. Szkoda, że tego projektu nie obejrzał nikt z osób, które debatowały w tym czasie o wielkiej kulturze w Teatrze. Mała kultura czasem jest większa niż ta duża.
Like this:
Like Loading...