No i po wizycie rodziny Mannebergów na Śląsku 🙂
Był to niezwykły tydzień i nie będzie mi go łatwo opisać, bowiem tyle rzeczy się działo, tylu nadzwyczajnych ludzi poznałam i spotkałam, że przelanie tego na klawiaturę na pewno nie odda emocji i wzruszeń. Jednak spróbuję 😉
Niedziela, czyli powitania
Mimo różnych politycznych i wojennych trudności wszyscy goście dotarli do Polski i Rybnika bezpiecznie. Część via Warszawę i Katowice, a część przez Kraków.
Susan, która przyleciała z Berlina, to Amerykanka, profesor na Uniwersytecie Northwestern. Jej rodzina pochodzi z Wodzisławia i głównym celem tej wizyty miał być właśnie dawny Loslau oraz Opole. Dziadek Susan urodził się w Wodzisławiu, był odznaczony dwukrotnie Żelaznym Krzyżem za udział w I wojnie, jeszcze przed którą osiadł w Opolu i tam został pochowany na cmentarzu żydowskim w 1924 roku. Ismar Manneberg był bardzo cenionym prawnikiem i zasłużonym dla społeczności ówczesnej stolicy prowincji górnośląskiej.
Michael przyleciał z Bazylei i z kolei jego dziadek Josef był rybniczaninem również zasłużonym dla miasta, w którym mieszkał aż do 1939 roku.
Eli oraz jego żona Ruth przylecieli zaś z Izraela. Eli to kuzyn Michaela, czyli też wnuk Josefa Manneberga. Cała trójka Mannebergów, do końca nie wiadomo w jaki sposób ze sobą rodzinnie powiązana, obrała za miejsce pobytu nasz Rybnik, bo jakże mogło by być inaczej 😉
Pierwszy dzień to były powitania – lotniskowe, hotelowe oraz historyczny spacer po Rybniku, czyli sprawdzenie jak się ma kamienica przy Sobieskiego i jak nasze miasto pięknieje, choć jeszcze jest rozkopane na maksa.

Czytaj dalej
Like this:
Like Loading...