Alfred Kornblum z Rybnika a warszawskie getto
Wnet 71. rocznica wybuchu powstania w warszawskim getcie. Ponad rok temu natknęłam się na informację, iż w getcie zginął Alfred Kornblum urodzony w naszym mieście w 1878 roku. Wspominałam o tym właśnie rok temu prowadząc spacer „Śladami rybnickich Żydów”. Alfred należał do rodu, który do Rybnika przyjechał z głębi ówczesnych Prus. Kornblumowie byli dość mocno rozgałęzioną familią. Alfred był synem Hermanna i Karoliny. Nie był jedynakiem, na co mógłby wskazywać wpis w księdze urodzin. Jego rodzeństwo było starsze i przyszło na świat jeszcze zanim jego ojciec osiadł w Rybniku, dlatego też nie odnotowano ich narodzin w naszym urzędzie.
(źródło Archiwum Państwowe w Raciborzu)
Na początku XX wieku, jak wielu z naszych Żydów Alfred wyjechał z Rybnika w poszukiwaniu pracy i osiadł w mieście Rathenow w Brandenburgii, gdzie został kupcem jak i jego ojciec. Ożenił się z Franziską, z którą miał 3 synów.
Alfred Kornblum (zdjęcie ze strony Yad Vashem)
Alfred wraz z żoną, jako starszy już człowiek został w czasie wojny deportowany z Niemiec do getta warszawskiego i tam zginął. Dokładna data śmierci nie jest znana. Jest to jedyny znany mi z imienia i nazwiska rybnicki Żyd, który zginął w warszawskim getcie. Można zakładać, iż takich przypadków było więcej.
Jeden z jego synów też zginął z rąk nazistów, cudem uratowało się dwóch i dzięki niemu ta nitka Kornblumów przetrwała. Wnuk Alfreda urodzonego w naszym mieście – Chaim Kornblum jest obecnie rabinem w Gelsenkirchen.
Alfreda oraz jego żonę, społeczność miasta Rathenow kilka lat temu uhonorowała miedzianymi tabliczkami, wmurowanymi w chodnik, w pobliżu dawnego domu tej pary. W Niemczech takie upamiętnienia są często stosowane i uważam, że je za wspaniały sposób na przywracanie pamięci.
(zdjęcie pochodzi ze strony: http://www.rathenow.de/Kunstprojekt-Stolpersteine.2257.0.html )
Jak napisałam, rodzina Kornblumów była dość liczna i wielu członków tej familii zginęło w czasie Zagłady – Alfred i jego synowie nie byli jedyni. Gdy już rozgryzę historię najbardziej zasłużonego dla naszej lokalnej społeczności Kornbluma – Martina, to na pewno o nim na Szufladzie napiszę. Tym bardziej, że właśnie od Elsy Kornblum z tej rodziny, prawdopodobnie malutkiej córki Hermanna, czyli siostry Martina, rozpoczął się „wysyp” odnajdywanych nagrobków z naszego cmentarza żydowskiego (miało to miejsce w maju 2009 roku), jestem więc Kornblumom winna upamiętnienie. Choćby jedynie w postaci małej szufladki…
Co do getta i heroicznego zrywu powstańczego, który wybuchł po to, by Żydzi mogli sami zadecydować o swej śmierci, a nie by decydował o tym Jurgen Stroop, to rok temu udało nam się w Rybniku to powstanie upamiętnić żonkilami rozdawanymi w trakcie spaceru śladami naszych Żydów.
Rybniczanie symbolicznie złożyli je obok miejsca, gdzie stała synagoga.
W tym roku jedynie zostaje mi ten wpis, zerwanie żółtych kwiatów w ogrodzie i postawienie ich w wazonie, bo w ogromnej ilości naszych różnych powstań nie wolno zapominać o tym, w którym celem nie była wolność a jedynie godność.
A rabina z rybnickimi korzeniami, którego dziadka zamordowano w Warszawie w getcie, możecie zobaczyć na stronie: http://www.ndr.de/regional/schleswig-holstein/synagogenbrand101.html