11 maja 2014

Przygotowania gojki i szajspapiór

Goj to nie-Żyd. Ponoć określenie to ma pejoratywny wydźwięk, choć w obecnych czasach jest tak popularne, że ten negatywny background się już raczej zgubił.  A gojka to nie-Żydówka, czyli taka baba jak ja. Od jutra zaczynam pięciodniową podróż po żydowskich cmentarzach Podkarpacia z gościem z Izraela i mam autentyczny rajzyfiber. Oprócz gojki to jestem jeszcze Hanyska i dlatego nie mam lęku przed podróżą a właśnie rajzyfiber. Wsio spakowane, notki z szuflad, mapy i plany dojazdów wyciągnięte i poupychane w różne schowki plecaka, kiełbasy od Woźniczki zapróżniowane (na wszelki wypadek bym nie schudła za bardzo na koszernym jedzeniu), na samym dnie jedno piwo, peleryna, buciory, galoty (ponoć lepiej bym łaziła w kieckach w dodatku długich), psikaczki przeciw kleszczom, no i pełno ładowarek do wszelakiej aparatury. Kiedyś to była jedna mapa i starczyło. Dziś  to trzeba kilometry kabli wozić. Aaa, zapomniałam powiedzieć, że i szajspapiór biorę. Z nerwów sarczki przychodzą znienacka, więc lepiej być zabezpieczonym. Dzieci komuny tak mają.

papier3

 

Trzymajcie kciuki, by śląska gojka i religijny Żyd jakoś się przez ten tydzień dogadali i by srajtaśmy mi stykło 🙂 No i by nie lało za mocno, bo prognoza, na którą teraz zerkam wyjątkowo niepomyślna.

A tak przy okazji, to muszę wspomnieć, iż z mojego miasta pochodzi jedna bardzo znana gojka, tj. autorka popularnej książki pt. „Izrael oswojony”.

Pyrsk ludkowie*, do zaś za tydzień.

 

 

 

Kategoria: Judaika, Turystyka i krajoznawstwo | Możliwość komentowania Przygotowania gojki i szajspapiór została wyłączona
8 maja 2014

Jadę znowu do Elimelecha

Klamka zapadła. Jadę ponownie do mojego Elimelecha do Leżajska!!! Gdyby nie on, to bym nie przetrwała prawie tygodniowych negocjacji w sprawie wyjazdu. Ufff, dziś w końcu po dzisiątkach meili, esesów oraz rozmów mój … powiedzmy, że zleceniodawca zaakceptował warunki.

kirkuty (5)

 

YES! YES! YES! Będę mogła Eliemu podziękować za wsio co już się stało i podziało, no i na karteczce poprosić o jeszcze…

Znowu będę włazić w krzaczory, chaszcze, kleszcze, pajęczyny w Błażowej. Znowu będę mogła gładzić kamień macew na cmentarzu w Siedleczce, sprawdzę, czy stoją olbrzymy w Jarosławiu. Może nawet uda się zwiedzić chasydzkie centrum w Dynowie.

kirkuty (6)

 

kirkuty (1)

 

kirkuty (4)

 

kirkuty (3)

 

Nie wiem jak przetrwam ten cmentarny objazd hardcorowy typu survival na koszernym jedzeniu, bowiem tak się mi to szykuje, ale może taka dieta okaże się dobra dla moich kilosów.  Oby to były kanapki, a nie chasydzkie jadło z kotła 😉

kirkuty (2)

 

W planach 25 cmentarzy w 4 dni, czyli totalna mission impossible, co jednoznacznie jako praktyk kirkutowy wiem z góry, ale hipcie to ssaki, które wiele mogą i dużo potrafią. Dam radę!

W poniedziałek ruszam na spotkanie przygody. Trzymajcie kciuki, bo styk koszerny, religijny Żyd z Izraela i  jedząca kiełbachy, mało religijna chrześcijanka, to może być mieszkanka bombowa!

 

Kategoria: Judaika, Turystyka i krajoznawstwo | Możliwość komentowania Jadę znowu do Elimelecha została wyłączona
28 kwietnia 2014

Marsz Żywych, czyli jesteśmy ich zemstą

Marsz Żywych

To był mój pierwszy raz. Jeszcze nigdy nie uczestniczyłam w Marszu Żywych, który idzie z dawnego obozu koncentracyjnego Auschwitz do dawnego obozu zagłady Birkenau. W Marszu biorą udział studenci, uczniowie, dawni więźniowie, ludzie tacy jak jak, idą Żydzi, katolicy, prawosławni, ewangelicy i niewierzący. Nie ma znaczenia wiara czy narodowość.

mp_Marsz zywych 27.04.2014 (133)

Czytaj dalej

Kategoria: Judaika, Różniste, Turystyka i krajoznawstwo | Możliwość komentowania Marsz Żywych, czyli jesteśmy ich zemstą została wyłączona
25 kwietnia 2014

Chwałowicka hałda

Drzewa, drzewa, drzewa… czyli po raz drugi podążam tropem Listów pROWincjonalych, ale bardziej na swoim placu, czyli podwórku chwałowickim. W moim Rybniku (o rudzkich lasach nie wspomnę, bo od nich jest inny niewiarygodny fachura) tu ktoś drzewo wytnie, tam uzna, że chore więc musi być usunięte, tam chce zasypać zwałem, jak to teraz planuje się na Meksyku. Jednym ciachnięciem, czy podpisem i nie ma zielonego parasola, który rósł przez kilka pokoleń. Trza usunąć bo za wielkie, trza upitolić bo liście lecą, a może bo korzenie ryją nie tam gdzie powinny, bo kablom przeszkadzają, bo jakaś „ruła” ważniejsza, albo droga, o której się fanzoli od 30 lat i przez następne jeszcze będzie jedynie fanzolić.

23.04 (41)

I w taki sposób, gdzie się nie spojrzy,  powiększają się betonowe, brukowane pola i mnożą się puste miejsca po wyciętych komórkach naturalnych płuc Śląska. Mieszkam pod hałdą, która okala moje ukochane Chwałowice prawie ze wszystkich stron. Nie narzekam już na nią, bo od wielu lat jest elementem krajobrazu, na który patrzę z okien.

mp_halda (6)

Mogę z ręką na sercu przyznać, że jestem do niej przyzwyczajona, a wręcz mam do niej sentyment.  Oswajanie z nią trwało jednak sporo czasu. Moja hałda jest w większości już zalesiona, choć nadal jest, jak się to mówi, czynna i dosypywana. Jej ukształtowanie się stale zmienia, powstają nowe zalewiska, takie różne zgórki i podgórki.

mp_halda (9)

Jeździ po niej pociąg z kamieniem i reszteczkami węgla, pracują na niej zbieracze (nawiasem mówiąc bardzo ciężko pracują i za to ich szanuję), śmigają po niej quady, ludzie uzależnieni od wysokiego poziomu adrenaliny urządzają na niej zawody motokrosowe, mieszkają na niej bażanty, zające, sarny, wiewiórki, lata nad nią jedna rodzina bociania, na zalewiskach pływają łabędzie i kaczki.

mp_halda (3)

mp_halda (4)

mp_halda (1)

Ta hałda nie miałaby tego zagmatwanego leśno-industrialnego uroku bez drzew nasadzonych celowo przez ludzi, czy też przypadkowo przez przyrodę.  Człowiek zniszczył, ale człowiek naprawia. Rosną na niej sosny, świerki i brzózki samosiejki, są robinie akacjowe i czeremchy, leszczyny i rokitniki, jeden lichuśki jałowiec, bycza forsycja, białe i fioletowe bzy, irgi, ponownie introdukują się ostrężnice, dęby, choć jeszcze nie tak stare jak rogalińskie, ale już słusznych rozmiarów –  totalny full wypas dendrologiczny.

mp_halda (2)

Co prawda na razie nie ma platana, ale to kwestia czasu 😀 . Rosną na niej grzyby, powoli widać i porosty, no i pewno żyje na niej rodzina kreta Marcusia, którego przeprowadziłyśmy z naszego ogródka, bo u nas jego egzystencja była zagrożone z powodu dzikich, choć domowych kotów, a raczej kotek.

Moja hałda już nie jest betonową pustynią, choć ktoś z daleka mógłby stereotypowo pomyśleć, iż takie śląskie miejsce, to na pewno jakiś syf i malaria. Nic bardziej mylnego.  Hałda moja, czy też nasza, jest bardziej zielona niż miasto, bo na niej się drzew nie wycina, a dosadza. Od czasu do czasu, gdy coś mi się na własnym ogrodzie wysieje, bądź wyrośnie nadplanowo, to wykopuję i walę pod hałdusię, tam wsadzam w tą twardą ziemię, która nie za łatwo przyjmuje do siebie rośliny, bo wyjątkowo kamienna i trudna w uprawie.  Taka śląska niby gleba. Oporna, twarda, mało wyrafinowana, jałowa, grudowata,  ale wierna i oddana, gdy się wie jak z nią postępować.

mp_halda (8)

Nie jestem jedyna, która tak robi. Moi sąsiedzi też nie wywalają zbędnych krzewów.  Nasz las przy chwałowickiej hałdzie jest coraz bardziej egzotyczny i kolorowy.

Może to taki zaczątek Parku Rodziny, który jest pomysłem Forum Obywateli Rybnika… Kto wie…

Może stanie się ona wzorem dla hałdy, którą przez lata będą sypać na Meksyku… Kto wie…

Może po wielu latach, z tych pitkowatych krzewów wyrośnie podhałdowe arboretum 😉  Kto wie…

mp_halda (10)

Nasza hałda od kilku lat jest miejscem majowych spotkań eksploratorów, czyli moich przyjaciół  z różnych zakątków mapy. Następne spotkanie wnet, więc czas wracać do sadzenia, czyli leczenia ran zadanych przez ludzi przyrodzie . Hałda musi być piękna na powitanie gości. Zresztą,  co jo godom, co jo godom  😉 . Toż ona jest zawsze piękna, nawet gdy kamienna. Spójrzcie zresztą sami.

mp_halda (12)

mp_halda (13)

mp_halda (7)

 

 

24 marca 2014

Wszystkie pory roku na cmentarzu

Kilka dni temu napisałam dla serwisu „rybnikowo„, iż wiosna do Rybnika wchodzi przez cmentarz żydowski. Tu bowiem, jeszcze zimą, zakwitają oczary – takie krzewodrzewa wygibasy. Nie kojarzę, by w jakimkolwiek innym rybnickim parku można je było zobaczyć.

25.02.2013 (69)

Ten cmentarz to ważne dla mnie miejsce. Coraz częściej pracuję w jego pobliżu, przez co mam okazję po nim spacerować o różnych porach dnia.  Wszystkie żydowskie cmentarze mają na mnie pozytywny wpływ, a przynajmniej ja to tak odbieram. Nasza nekropolia, przez to że jest jedynie parkiem, nie ma tej tajemniczości, jaką mają zazwyczaj kirkuty. Ale za to ma inną moc. Ma moc tych „naszych”, których tu pochowano.  Nie leżeli tu jacyś cudzy, a nasi…

Czytaj dalej

Kategoria: Judaika, Rybnik, Turystyka i krajoznawstwo | Możliwość komentowania Wszystkie pory roku na cmentarzu została wyłączona
15 marca 2014

W poszukiwaniu Prinza i dawnych mieszkańców Raciborza

Utracone piękno Oderstraße

Gdy przychodzi mejl zza oceanu, a dokładniej z Kalifornii i ten mejl dotyczy raciborskich Żydów, to takie typy jak ja, angażują się w zadanie całym sercem i całym ciałem.

Ale od początku. Od wielu już lat wszystkie moje fantastyczne przygody z ludźmi zaczynają się od jakiegoś elektronicznego listu. Znak czasów. Panu Samochodzikowi ktoś dzwonił na telefon z kablem i tarczą do wykręcania numeru lub przysyłał list w kopercie, a tu jest odbierz/wyślij jednym klikiem, w dodatku w czasie „już”. Nie na darmo wspominam pana Samochodzika, bowiem taki mejlowy cynk to najczęściej nowa przygoda detektywistyczna. Tak i tym razem się to zaczyna. Kilka dni temu przyszedł mejl od znajomego z Prinston, iż ktoś z Kalifornii szuka pomocy w sprawie poszukiwań korzeni w Raciborzu. Kocham internet, bo on pozwala na szybkie ustalenie kto, kogo, czego i po kiego.

Kto? Emerytowany archeolog.

Kogo? Dziadków i pradziadków.

Czego? Śladów po hotelu.

Po kiego? Bo odtwarza intrygującą historię rodziny. No miód, malina, czy też miód malina.

Hotel, którego śladów miałam poszukać stał w Raciborzu przy ulicy Odrzańskiej, dawniej Oderstraße, a nazywał się  Prinz von Preußen. Wiele hoteli miało tą nazwę.  Losy potomków właścicieli tego onegdaj bardzo znanego miejsca w mieście Ratibor zasługują na odrębny wpis, więc na razie ograniczę się jedynie do opowiedzenia o poszukiwaniach tego co zostało i tego czego już nie ma. A nie ma samego hotelu. Dziś Odrzańska to ulica, która nie ma w sobie niczego z Oderstraße. Cała jej dawna zabudowa została zniszczona w 1945 roku. Postawiono nowe bloki, pawilony, jest nijako i kanciato, bez sznytu oraz bogactwa dawnych śląskich miast.

ratibor (3)

Czytaj dalej

11 marca 2014

W Rudach i czas i myślenie amerykańskie

Rudy potrafią!

Oj tak, potrafią myśleć nietuzinkowo, radzą sobie w łączeniu starego z nowym, potrafią przyciągnąć turystę, wiedzą jak wykorzystać swój potencjał, mają nosa do ludzi, no po prostu Rudy są na czele peletonu. A mój Rybnik gdzieś na tyłach i to jest smutne.

Rudy 9.03.2014 (89)

Rudy, w powiecie raciborskim, są niewielkie, poza głównymi drogami, nie mają regularnych połączeń komunikacyjnych, a jednak ciągną do nich tłumy, o jakich niejedna większa i bardziej ciekawa miejscowość nawet nie śni. Na mapie Śląska je widać i to bardzo mocno.

Rudy 9.03.2014 (6)

Jedną z atrakcji, dla której tu przyjeżdżają całe rodziny, jest zabytkowa stacja kolejki wąskotorowej („Kolejka w Rudach”). Jest to niewiarygodne miejsce, gdzie u chłopców, małych i dużych, pojawiają się myśli: „Ech, kolejarzem być…” Pozorny chaos na stacyjce to jest to, co miłośnicy historii lubią najbardziej. Naturalność i szczerość.

Rudy 9.03.2014 (17)

Locus mobilis, czyli lokomobila z pol. XIX wieku.

Rudy 9.03.2014 (27)

Tu nie ma tynków pokrytych styropianem, tu rdza wygląda jak rdza, tu można znaleźć szyny od Kruppa, czy z Królewskiej Huty, tu nie zamazuje się historii i pamięta, że Rudy to kiedyś były Rauden. Tu -w Rudach jest czas niemiecki i amerykański, gdyż tu myślą z rozmachem, wiedząc, że turysta to kasa. Taka dziś, jutro i za parę lat, jeśli to myślenie po amerykańsku będzie kontynuowane.

Rudy 9.03.2014 (98)

Rudy 9.03.2014 (34)

 

Rudy 9.03.2014 (45)

 

Rudy 9.03.2014 (49)

 

Rudy 9.03.2014 (84)

 

Rudy 9.03.2014 (80)

 

Rudy 9.03.2014 (77)

Rudy 9.03.2014 (82)

Każdy tu coś dla siebie znajdzie.

Rudy 9.03.2014 (92)

Rudy 9.03.2014 (48)

 

Rudy 9.03.2014 (44)

Aaa, a Stacyjkowo Rudy to już sami pojedźcie zobaczyć. Gdy pociechy będą się wspinać, Wy będziecie mogli poszukać geocache’a.

Rudy 9.03.2014 (37)

 

Rudy 9.03.2014 (7)

Rudy 9.03.2014 (72)

I na koniec potwierdzenie tego, że Rudy są światowe  :mrgreen:

Rudy 9.03.2014 (65)

Reszta okolicznych miejscowości (w tym i mój rodzinny Rybnik) jest daleko w lesie…

Rudy 9.03.2014 (67)

 

 Groß Rauden! Chapeau bas!

 

3 marca 2014

Dwa smutne kirkuty Opolszczyzny

Kędzierzyn-Koźle – smutno

Cmentarz żydowski, na którym byli chowani Żydzi z Kędzierzyna i Koźla jest położony we wsi Dębowa, w lesie przy drodze. Po raz pierwszy byłam tam kilka lat temu. Niewiele się zachowało na powierzchni. Od tamtego czasu smutny obraz cmentarza się raczej nie zmienił. Kilka resztek nagrobków, z czego tylko 3 świadczą o tym, że pochowani tu zostali Żydzi, to bardzo typowy widok dla kirkutów. Takie normalne, choć w sumie nienormalne, smutajstwo – opuszczone, zapomniane, ale na szczęście niezasyfione.

KK kirkut (8)

Czytaj dalej

Kategoria: Judaika, Turystyka i krajoznawstwo | Możliwość komentowania Dwa smutne kirkuty Opolszczyzny została wyłączona
2 marca 2014

Sławików wymagał przewietrzenia

Sławików – moja pałacowa miłość

Wiele lat minęło od naszej pierwszej wizyty w ruinach pałacu von Eickstedtów pod Raciborzem. Pałac jest taki mój i nie mój, ale w sumie bardzo mój. Przynajmniej w myślach i marzeniach. Czas na nim się nie zmienia, zmieniają się jedynie mury, które walą się coraz bardziej, zmienia się przyroda, której jest coraz więcej, zmienia się sławikowska „hrabinia”, czyli ja.  Time is brutal dla wielu ludzi i rzeczy. Ludzie zresztą też są brutal dla siebie …  i nie tylko na Wschodzie. To właśnie ten putinowski stan przedwojenny kazał mi pojechać pootwierać okna w pałacu i pootwierać umysł.

Slawikow (7)

 

Slawikow (2)

Chaszcze wczesnowiosenne są jeszcze do pokonania. Wnet dżungla wsio pochłonie i trudno będzie się przedostać na pokoje.

Slawikow (4)

 

 

Slawikow (8)

 

Slawikow (3)

 

Slawikow (1)

 

Slawikow (5)

Przebiśniegi  bezwonne były, za to czosnek niedźwiedzi już można było wywąchać w powietrzu, choć tylko lekko wypuszczał listki.Slawikow (9)

 

Slawikow (6)

Okna pootwierałam, wiatr wpuściłam, zinwentaryzowałam cegły, akumulatory doładowałam i pojechaliśmy dalej na cmentarze… żydowskie.

Gdyby ktoś chciał więcej dowiedzieć się na temat pałacu, to polecam wątek na Forum Eksploratorów.

 

 

 

Kategoria: Turystyka i krajoznawstwo | Możliwość komentowania Sławików wymagał przewietrzenia została wyłączona
13 lutego 2014

Małgosia i Małgosia

                  שם פרטי

                                                                                                            

Małgosię Rozenblum, a raczej jej grób, pierwszy raz ujrzałam prawie 3 lata temu. Zawsze rzucają mi się w oczy nagrobki osób urodzonych w tym samym, co ja, dniu. A tu jeszcze i to samo imię, w dodatku w mojej ulubionej wersji. Małgosia, ten różany kwiatuszek, leży na cmentarzu żydowskim w Katowicach. Urodziła się dokładnie 8 lat przede mną. Niestety zmarła, gdy była malutką dziewczynką. Dlaczego? Na co?

Wizyta K-ce (116)

Czytaj dalej

Kategoria: Judaika, Turystyka i krajoznawstwo | Możliwość komentowania Małgosia i Małgosia została wyłączona