8 czerwca 2014

Amerykańska wizyta

Jednych odwiedza amerykański prezydent, a innych amerykański potomek śląskich Żydów, czyli każdy ma takiego gościa ze Stanów, na jakiego go stać. Mój gość nie przyleciał do Polski Air Forcem Pierwszym, a przyjechał zgrabną wypożyczoną w Niemczech Fiestą. Dotarł do Raciborza poprzez  Nowy Dwór Gdański, bowiem najpierw tam szukał śladów ojca, który wiele lat przez drugą wojną światową wyjechał ze Śląska i trafił do ówczesnego Tiegenhof  gdzie pracował jako dentysta. Losy ojca mojego gościa, jak i brata taty, to scenariusz na dobry film, w którym byłoby i o losach niemieckich Żydów, i o Legii Cudzoziemskiej, o ciotce komunistce, a nawet o zębach Hitlera.

Czytaj dalej

Kategoria: Judaika, Turystyka i krajoznawstwo | Możliwość komentowania Amerykańska wizyta została wyłączona
30 marca 2014

Ene due rabe, czyli tajemnice Leschczinerów

Rodzina Leschczinerów

Od jakiegoś już czasu poszukuję potomków rybnickich Żydów, bo to na mnie padło, gdy w niebie przydzielali trudne zadania detektywistyczne. Ktoś tam zrobił wyliczankę:

Ene due rabe
połknął bocian żabę,
a żaba Chińczyka –
Co z tego wynika?
Raz dwa trzy – szukasz  ty!

Czasem mi się to udaje, a czasem dochodzę do muru i nie wiem jak w nim znaleźć dziurę, by przejść dalej. Taką ścianę natrafiłam przy Leschczinerach – rodzinie, która mieszkała w Rybniku od mniej więcej pierwszej połowy XIX wieku. Raciborskie archiwa pokazują, iż ta familia przyprowadziła się do nas z Kamienia (onegdaj osobnej wsi o nazwie Stein). Wielce prawdopodobne, iż przybyli do nas z Leszczyn, co sugerowałoby ich nazwisko. Jeden z pierwszych rybnickich Leschczinerów – Mojżesz był prawdopodobnie arendarzem, a może i właścicielem Świerklańca, gdyż jego podpis widnieje na cenniku z 1827 roku.

Leschcziner

Czytaj dalej

Kategoria: Judaika, Rybnik | Możliwość komentowania Ene due rabe, czyli tajemnice Leschczinerów została wyłączona
15 lutego 2014

Walentynki z młodzieżą

Jakoś Walentynki nie są świętem z mojej epoki i choć już powoli się przyzwyczajam i zaczynam je akceptować, to jednak w żaden sposób ich nie świętuję i nie wymagam tego od bliskich. Jeśli jednak dostaje się serducho Walentego i bukiet róż od gimnazjalistów, którzy przygotowują się do konkursu i to jeszcze w tematyce, które hipcie lubią najbardziej, to nie ma byka – trza się „zawalentynkować” i już 😉

Wczoraj spotkałam się z następnymi Młodymi, którzy chcą stanąć na scenie Teatru Żydowskiego w Warszawie jako laureaci konkursu Fundacji Shalom. Daria, Szymek, Wiktor i reżyser Adam. Ale się działo   😉  Siedzieliśmy w kafejce Amelia* na św. Jana, dookoła nas same zakochane pary, a Młodzi kręcili film ze sobą w roli dziennikarzy, ze mną w roli najwięcej gadającej, z Mannabergami, Haasymi i Aronadymi w rolach rodzin żydowskich z Rybnika. Pot mi spływał po plerach z emocji, zresztą Młodym chyba też. Adam-reżyser, z kamerą dziadka (dla Młodych relikt z końca XX w., a dla mnie nadal szczyt techniki) był jak Woody Allen; Daria, Szymek i Wiktor powaga i profeska w zadawaniu pytań, czyli Torańska w kilku osobach. Tylko ja, jak zwykle, pieprzyłam za dużo i machałam łapami jak wszystkie Ochwaty   :mrgreen:

Czuję, że film będzie genialny, dokręcą kilka ujęć w terenie, Adam zrobi postsynchrony, dobry montaż, napisy, i po jakimś czasie usłyszymy, że „and the winner is… gimnazjum im.Adama Mickiewicza z Rybnika”.

No, a serce Walentego, a raczej serce z pracowni „Tomas ARTE” stoi na moim burdelozowym biurku w storczyku. Stoi, by mi przypominać o trzymaniu kciuków za nich wszystkich.

P1320784

Czytaj dalej

Kategoria: Edukacja, Judaika, Rybnik | Możliwość komentowania Walentynki z młodzieżą została wyłączona